fbpx

W tym odcinku wracamy do korzeni czucia – do prawdziwego kontaktu z emocjami, ciałem i sobą.

Zatrzymujemy się nad subtelnościami, które pomagają odkrywać, kim jesteśmy, gdy słowa milkną. Mówimy o budowaniu zdrowej relacji z emocjami, takimi jak gniew, smutek czy strach.

Wspólnie ze mną, goście Beata i Leszek dzielą się swoimi historiami, narzędziami wspierającymi rozwój oraz drogami, które obrali, by żyć w zgodzie ze sobą. Jest to swoisty miks o Movement Medicine, Holotrophic Breath i Possibility Management. Razem przyglądamy się inicjacji w dorosłość, wzięciu odpowiedzialności za swoje życie i odkrywaniu autentyczności poprzez zrozumienie tego, czym nie jesteśmy.

Zapraszamy do głębokiego zanurzenia się w emocje, uwalniania ich zasobów i otwierania wewnętrznej przestrzeni.

Niech nam wszystkim będzie dobrze,

Do odsłuchania! Ewa

Ewa Sulima – nauczycielka Movement Medicine® w treningu. Unikalnie łączę doświadczenie 10 lat pracy za granicą na 4 kontynentach, solo podróże do 70 krajów, oraz 18 lat pracy z ludźmi w obszarze biznesu, innowacji, rozwoju i przestrzeni duchowych, w formie coachingu, konsultacji, praktyk Movement Medicine, sesji pracy z (nie/pod/nad)świadomością, programów wspierających rozwój i wyjazdów-retreatów. Z radością prowadzę kręgi kobiet oraz grupy mieszane. Prowadzę podcast i tworzę markę „Blisko Siebie Razem”. Jestem praktyczką Access Bars®, EFT – Technik Uwalniania Emocji, i Soul Body Fusion®. Ukończyłam roczną szkołę terapeutyczną Integral Medicine Intuitive Healing®, obecnie studiuję w czteroletniej School of Movement Medicine® oraz odbywam certyfikację „Embodied Transformation® w Coaches Rising® w Instytucie Strozzi. Jestem podróżniczką wielowymiarową. Odkrywam świat i nieustannie nurkuję głębiej. Ciekawa, z apetytem na naukę i doświadczenie, miłośniczka życia, ultra-wrażliwa, głęboko odczuwająca. Mam dwie spanielki, od których nieustannie uczę się o życiu i miłości.

Leszek Banaś – od kilku lat jest na ścieżce świadomego rozwoju osobistego, poszerzając swoją świadomość i czucie. Za najważniejsze ze wszystkich szkół i warsztatów ceni sobie ukończenie Kursu Ustawień Systemowych u Małgorzaty Rajchet-Lewandowskiej w 2019/20 oraz Szkoły Terapii Wielowymiarowej Pawła Mroza. Tam właśnie poznał Ewę i Beatę, a ta przyjaźń jest dla niego bardzo cenna i bliska. Od trzech lat poznaje i pracuje w nurcie Possibility Management, który oferuje metody prowadzące do osobistych transformacji, uzdrawiania oraz procesów inicjacyjnych wzmagających osobistą sprawczość. Jest także ojcem czwórki wspaniałych nastolatków oraz założycielem i współwłaścicielem sieci sklepów orientalnych Lokaah. Zawodowo jest częścią drużyny złożonej z ponad setki osób, działającej i sprowadzającej do Polski unikalne rzeczy z wielu zakątków świata.

Beata Tietze – z pasji projektantka wnętrz, z miłości joginka-szamanka, z ciekawości podróżniczka po wielu wymiarach świata zewnętrznego i wewnętrznego. Zakochana w życiu i jego doświadczaniu. Joga od 13 lat sprawia, że Beata zaczęła wracać do siebie. Praktykuje różne rodzaje jogi, w zależności od swojego stanu ciała, ducha czy cyklu życia, w którym w danym momencie się znajduje. Bliska jej sercu jest medytacja, oddech, w którym jest zakochana, zatrzymanie w ciszy wewnętrznej, wsłuchanie się w siebie i czucie ciała. Jej poszukiwania zaprowadziły ją w wiele miejsc, aby w końcu poczuć i zrozumieć, że wszystko, czego potrzebuje, jest blisko – bo w niej samej. Odbyła trzy podróże do Indii, gdzie praktykowała jogę w Instytucie w Mysore. Ukończyła holistyczny certyfikowany roczny kurs Nauczyciela Jogi prowadzony przez Quaternity Institute, kurs Mindfulness, Roczną Szkołę Terapii Wielowymiarowego Uzdrawiania autorstwa Pawła Mroza oraz trzymiesięczny trening dla kobiet u Natalii Skawińskiej. Obecnie jest w podróży z Oddechem Holotropowym w szkole Grofa (ukończone 5 modułów) oraz rozpoczęła naukę w Studium Psychologii Procesu. Na co dzień prowadzi zajęcia z Yin-Yogi, którą połączyła z technikami medytacyjnymi i oddechowymi. Co jakiś czas zaprasza także na podróże do siebie podczas warsztatów, które od kilku lat współorganizuje z pięknymi kobietami. Czuje ogromną wdzięczność za podróż, w której jest, za miejsce, do którego dotarła, oraz ciekawość, co przyniesie następny krok.

📌 O czym usłyszysz?

00:00 – Wprowadzenie
04:10 – Pomysł eko-wioski i wspólnoty jako początek relacji
09:53 – Szkoła terapii wielowymiarowej jako miejsce połączenia i własne ścieżki po
22:00 – Droga do jasności i odpowiedzialności za siebie
28:02 – Walka z wewnętrznym krytykiem i potrzeba przestrzeni na życie
43:38 – Taniec jako sposób na uwolnienie emocji
01:00:28 – Życie jest do przeżycia, a nie do procesowania.

Transkrypt Odcinka "Gniew, smutek, strach - czyli podróż w głąb emocji ku prawdziwej wolności"

Zapraszamy Cię do kolejnego odcinka podcastu Blisko Siebie Razem.

Ja mam na imię Ewa i moimi gośćmi dzisiaj są Beata, Leszek.

Ten odcinek jest o…

Dla mnie ten.

Odcinek jest o emocjach, o połączeniu i o czymś bardzo nieuchwytnym, ale wartym

eksploracji i poznawania.

Ekstra.

Dla ciebie?

Dla mnie ten odcinek jest o zaufaniu sobie i o dzieleniu się.

O tym, jakie to jest ważne, dzielić się.

I dla mnie jest o emocjach, o odpowiedzialności, braniu odpowiedzialności za siebie, za

swoje życie, za swoje emocje, o dorosłości.

i dojrzewaniu do dorosłości i o poczuciu samotności i bliskości jako remedium na tę

samotność.

Zapraszamy!

Witaj, słuchasz podcastu Blisko Siebie Razem .

Jak dobrze, że tu jesteś.

Ja mam na imię Ewa i zapraszam cię do wsp.lnej podr.ży ku wewnętrznej wolności,

mądrości i mocy.

Gotowi na przygodę?

Wskakujemy na pokład.

Zanim zaczniemy, zapraszam nas wszystkich tutaj, Ciebie słuchaczu, słuchaczko, żeby na

sekundę zamknąć oczy i wziąć głęboki oddech.

Wziąć głęboki oddech do siebie, do wnętrza, do serca, łącząc się fizycznie z tym naszym

sercem w ciele.

Zapraszamy do tej przestrzeni wszystkie istoty wspierające tę rozmowę.

Zapraszamy do tej przestrzeni naszych przewodnik.w, przodk.w.

I zapraszamy intencje łączenia się w sercu i z serca.

Tak, aby ten, kto ma usłyszeć, usłyszał.

Voil..

Słuchaczu, słuchaczko otrzymuj sobie dłonie i przył.ż je ciepła w tym miejscu na ciele, gdzie

czujesz, że najbardziej twoje ciało tego potrzebuje, żeby się osadzić tutaj teraz.

Ready?

To zaczynamy.

Let’s go.

Ja zapraszam jeszcze nasze jakości najwyższe, kolorowność.

Tak i to na ten moment.

Tak.

Tak.

Chciałabym wam przedstawić dwie cudowne istoty, kt.re tutaj ze mną siedzą na stacji

dokującej, Blisko Siebie Razem .

Tak naprawdę pomysł blisko siebie i razem wychodzi trochę z tej naszej tr.jki i z naszej

wsp.lnej historii i dzielenia tej ścieżki do siebie, rozpoznawania siebie i stawania się coraz

bliżej siebie.

My się poznaliśmy kilka lat temu na rocznej szkole terapii wielowymiarowej i połączył nas

przede wszystkim pomysł, taka Pomysł, ale też potrzeba i tęsknota za bliskością, potrzeba

bycia bliżej, budowania czegoś wsp.lnie.

I to był pomysł eko wioski na tamten moment.

Wsp.lnoty.

Mam wrażenie, że to nie było jeszcze wtedy określone.

I cały czas się tworzy.

My jesteśmy, znamy się, mamy historię, ale blisko siebie Jestem teraz bardziej niż…

niż wtedy.

Niż wtedy.

Tak.

To może opowiecie trochę proszę o sobie w kilku zdaniach.

Przedstawmy się po prostu.

Kilka zdań.

Wierzą.

Spr.buję w kilku zdaniach.

Kiedyś pr.bowałam sobie napisać kim jestem, co robię.

I to się zmienia.

Cały czas czuję, że to się zmienia, że to jest tak płynne, że trudno jest mi też m.wić o tym,

kim jestem.

Bo czuję, że wtedy określam coś i czasami się w tym gubię.

Że nie trzeba wybierać.

Może można powiedzieć wszystko.

Tak, właśnie.

Może nie trzeba wybierać.

Ale nie chodzi mi o to, że trudno jest mi siebie określać.

Jak pytają mnie się, kim jestem, co robię, to często mam takie zatrzymanie, czy mam

opowiedzieć o wszystkim, czy tylko o tym, co jest ważne.

I p.źniej się łapię na tym, że przez to właśnie czuję zamieszanie, że bardzo dużo rzeczy

robię i nie umiem się określić.

I wtedy takim to, jak ja czuję, jakim ja jestem, to jestem podr.żniczką.

Podr.żniczką, kt.ra szuka drogi do siebie, żeby mi było dobrze i przez to, żeby m.j świat

wok.ł mnie był też wygodny dla mnie.

I też zapraszać do tego świata, żeby było w nim wygodnie z tym wszystkim, co jest.

Nie tylko, że jest pięknie, ale z tym wszystkim, co jest, ale żeby było w tym wygodnie, że jak

się cokolwiek pojawia, To ta moja droga tak czuję, że prowadzi do tego, żebym ja się czuła w

tym wygodnie, z radością, ze smutkiem, z gniewem, z czymkolwiek się pojawia.

Ja mam na imię Leszek.

Kim jestem to nie jest takie oczywiste pytanie, bo to się zmienia, więc m.głbym wejść w

historię, że prowadzę firmę od wielu lat.

Jestem na ścieżce swojego rozwoju duchowego i mentalnego, emocjonalnego.

Czuję duże połączenie z takim archetypem budowniczego w sobie.

przez moje działania, nieuświadomione, a teraz coraz bardziej świadome, czuję, że ten

archetyp mnie woła, że tak, że jestem tworzącym coś i odkrywam sobie też taką osobę,

kt.ra łączy, buduje mosty, tak, pomiędzy np.

światem biznesu, a światem rozwoju, tak.

i chcę wspierać z jednych ze sobą drugie.

I te mosty się tworzą.

Ostatnio się tworzą dosyć nieoczekiwanie i jestem w takim wow, takim amazed.

Nie zawsze, czasem jest to wręcz przeciwnie.

Czasem ląduję w bagnie, w swoim bagienku na jakiś czas.

Ale uczę się robić zmianę, shift i pr.bować czegoś nowego.

I to jest taki m.j aktualny stan, aktualny changer, game changer.

Tak widzę teraz siebie i rzeczywistość dookoła.

Ja teraz mam myśl, czy ja też mam się przedstawić?

Sama siebie nie zapytałam.

To ja Cię zapytam.

Też mogę.

Ale mnie też stresuje to pytanie.

Samo jak je zadałam, to od razu usłyszałam z tyłu, no nie, to pytanie zadałaś, kt.re jest

najtrudniejsze i od razu na początek puściłaś bombę.

Tak, ja jestem Ewa.

Jestem Ewa, jestem To też się u mnie zmienia, co robię w życiu.

Chyba mniej się zmienia to, kim jestem, albo może nawet bardziej czuję, że odkrywam, kim

jestem.

Przez tą, albo dzięki tej drodze rozpoznawania, ja ją nazywam drogą rozpoznawania siebie.

Tego, kim naprawdę jestem.

Jak zaczęłam sobie zadawać to pytanie to miałam taką dużą frustrację w głowie.

Kim ty jesteś?

Kim ty jesteś Ewa?

Zdecyduj.

Czy ty jesteś taką nalepką, czy taką nalepką, czy taką nalepką, czy takim tytułem, czy takim

tytułem.

Ale to też jest myślę, że całkiem ciekawe.

Ja mam background biznesowy, startupowy, coacha innowacji i startup.w i ostatnie pięć,

sześć Sześć lat już jestem intensywnie, powiedziałabym, że full time na ścieżce własnego

rozwoju, eksplorując r.żne modelności, kt.re mnie wspierają.

Ta nasza wsp.lna szkoła, kt.ra nas połączyła, była takim elementem dla mnie, kt.ry mocno

mi poszerzył w og.le postrzeganie.

Przestrzeni całej.

Tak, tego w og.le patrzenia na siebie, kim jestem, kim mogę być, kim my jesteśmy.

I dała mi taką przestrzeń otwarcia się na nieznane i na nienazwane.

I może jeszcze tego nie znam, to zauważyłam, że dzięki tej szkole otworzyłam się na to, że

jeśli czegoś nie widać, to nie znaczy, że tego nie ma.

A jeśli jest to fajnie poeksplorować.

Poszerzyła moje horyzonty.

Na pewno.

Tak.

I w spos.b kontrolowany i niekontrolowany, piękny, wzniosły, ale r.wnież dramatyczny,

r.wnież poprzez niedociągnięcia na to, co ukryte, to co w cieniu, co też czuję, że też

połączyło naszą tr.jkę, naszą przyjaźń.

To jest r.wnież tak samo jak szkoła, to i integracja tego te, te szkoły, nie, tego kursu.

Mnie ta szkoła otwierała, znaczy ja zawsze miałam ciekawość w sobie, więc łatwo było mi

tam wejść.

Trudniej mi było tam być, bo pokazywała wiele rzeczy, ale ona mnie otworzyła na, na

akceptowanie tego, co przychodzi.

W takim znaczeniu, że przestawało mnie dziwić coś, że takie może być.

Tylko było bardziej to takie jest.

I to mnie bardzo otworzyło w tej szkole.

P.źniej też teraz mi się przypomina, że to co nas też łączy to to ciało, to praca z ciałem.

I taniec.

Zaczęliśmy razem pięć rytm.w.

Wielokrotnie się spotykaliśmy na parkiecie pięciorytmowym.

intuicyjne czucie.

Czucie to jest takie słowo.

Dla mnie to jest o powrocie do czucia.

Ta ścieżka.

Tak do odczuwania tego co jest.

Do czuwania emocji.

Uczuć emocji.

Zauważania.

Eksploracji.

Tak.

Do punkt.w tej subtelności, kiedy, kiedy rozumiemy się poza słowami albo się właśnie nie

rozumiemy i dlaczego.

Tak.

High level fun.

Tak.

Moja droga to jest, to są, to są emocje, nie?

Tak jakby ciało, tak?

Dziękuję za zapraszanie do tych przestrzeni.

One są, Inspirujące.

I dalej go.

Moja droga jest też taka właśnie poprzez odczuwanie tego komponentu, kt.ry w życiu

bardzo długo nie zauważałem.

Nie wiedziałem, że on istnieje, nie wiedziałem, że on jest osobnym językiem.

Ciało m.wi, tak jak umysł, słowa m.wią.

To jest piękna też praca w wymyślanie nowych rzeczy, określanie, duprecyzowanie,

klarowność.

Emocje, ciało emocjonalne jest dla mnie czymś takim w kt.rym robię bardzo duży research

w sobie teraz, że to jest inny język, nie?

Poprzez gniew, strach, radość, smutek, cienistą i jasną stronę tego.

Czynić odpowiedzialnym to, odpowiedzialnym za swoje emocje.

poznawać te subtelności i czynić cienistą stronę za sobą, co wymaga centrowania się, co jest

wsp.lne z tańcem i z oddechem.

Mam tutaj teraz ochotę poruszyć wiele wątk.w.

Mam szybki research w głowie na czym tu się skupić, ale może wypowiem je wszystkie.

Emocje.

Chciałabym się nas wszystkich zapytać, jaka droga jest nasza, jeśli chodzi o emocje, o

odczuwanie emocji, przyzwołanie sobie na emocje, o strach przed emocjami, bo wiem, że to

jest coś, co nas mocno włączy, pewnie ludzkość też.

I też chciałabym się zapytać o to, co wam i co mi pomogło w dostępie do emocji, w tym

rozwoju emocjonalnym.

Tak.

Dla mnie to jest połączone z blisko siebie.

Rozwiń.

A teraz ja.

Blisko siebie jest połączone mocno z samotnością, z samotnością wewnętrzną.

Także wiem, że są Ludzie dookoła mnie i przez lata dalej czuję się, czuwam się samotny w

tłumie i odkrywam, że poprzez poznawanie siebie, poprzez emocje, ale r.wnież pozostałe

ciała, poprzez ciało energetyczne, ale poprzez ciało emocjonalne jestem bliżej siebie.

Tak jakby tam zdejmują się blokady.

Pogłębiam swoje zrozumienie smutku.

Staluję sw.j smutek w ostatnim czasie.

Co to znaczy, staluje?

To znaczy, że nurkuję w niego tak głęboko jak nigdy wcześniej.

To są dla mnie nowe rejony i odkrywam, że np.

m.j smutek jest przysłonięty przez m.j strach, że wcześniej nie byłem na tych dostępach

smutk.w, bo miałem strach.

Jednocześnie dochodząc do smutku, m.j strach też się zmienia, tak, bo odczarowywuje go,

tak, przestaje, dalej jest, ale jest mniejszą blokadą, staje się, staje się przewodnikiem, tak, że

na przykład idę tam, gdzie m.j strach.

Gniew.

nieodpowiedzialny gniew, destrukcyjny, nie jest zasobem, tak, ale odpowiedzialny.

Takie nurkowanie w sw.j gniew, poznawanie właśnie tych niuans.w i ich wydobywanie,

ich leczenie sprawia, że gniew staje się klarownością, jest mieczem klarowności, jest

narzędziem.

Idę tam, tam nie idę.

To są moje granice, tak, tutaj zostały przekroczone.

Tak.

Jakie było pytanie?

Ja mam już kolejne i też chciałabym usłyszeć Ciebie Gładko.

To kolejne pytanie.

Chciałabym się dowiedzieć o Twoich metodach, modalnościach wsparcia, kt.re Cię

wspierają w tej drodze, właśnie w rozpoznawaniu i w tym nurkowaniu głębokim.

Co dla Ciebie jest, było takie przełomowe?

Czemu chciałbyś się podzielić?

Chciałbym powiedzieć, co jest żywe teraz, bo były też inne metody.

W ostatnim czasie, w ostatnich latach eksploruję nurt possibility management, kt.ry jest

całym wieloświatem.

narzędzi, też dzięki niemu nawiguję coraz bardziej klarownie w tym, gdzie jestem,

nazywam.

To jest właśnie praca na tych pięciu ciałach, czyli fizycznym, mentalnym, emocjonalnym,

energetycznym i na archetypach, w wołaniu duszy.

Jest to nurt, kt.ry pozwala mi dochodzić do odpowiedzialności za swoje życie.

Bardzo mocno, czasami bardzo prosto, czasami bardzo niewygodnie, a czasami pięknie, bo

poprzez poszerzanie przestrzeni, kt.re nie zauważyłem, że są do poszerzenia jeszcze

niedawno, ponieważ byłem ukryty w swoim boksie.

w swoich metodach przetrwania, na przykład z dzieciństwa, z czymś, co działało do

pewnego etapu życia, a teraz, teraz nie działa i świat mi pokazuje, o kurde, to nie działa.

Więc zamiast Być w tym boksie i rozmawiać poprzez to pudełko.

Staram się mieć ten boks i wykorzystać zasoby, kt.re jednak tam są.

Na przykład bycie uczynnym.

Ok, teraz się zgubiłem.

Bycie uczynnym, ale jednocześnie zauważanie granic, gdzie ta uczynność przemienia się

poprzez oddawanie swojego centrum drugiej osobie.

Ratowanie?

Ratowanie, tak.

Bycie ratownikiem.

Tak.

Wielka koncepcja tr.jkątu dramatycznego jest bardzo żywa.

Jeszcze raz, wracając do posobity management, jest to moja inicjacja w dorosłość.

Świadoma najbardziej do tej pory.

O, jak to słowo poczułam mocno w ciele.

i odpowiedzialność, branie odpowiedzialności ze swojej życie i incyzja w dorosłość.

Poczułam to w całym ciele i poczułam takie osadzenie w brzuchu.

Także w sobie…

o, tak.

Nie jest miejsce, ja to wam pokażę, jestem teraz dorosły, nie?

Bo ja mam tyle lat i tyle.

I wiem tyle i tyle.

Tak, tak, tak.

Ja wiem lepiej niż wy na pewno.

Oczywiście.

Przecież jestem starszy.

I ten mężczyzna, ojej, ale nie chcę to powiedzieć.

Tak, tak.

Ktoś jadę tym pociągiem, nie?

Cały czas.

Czasami jestem, a czasami już wysiadam.

Tak.

Czuję to cały czas, takie rozluźnienie też.

Osadzenie w brzuchu i rozluźnienie w sobie.

I blisko jest mi do tego, co m.wisz, Leszek.

Bo moja ścieżka, kt.rą ja też wybrałam i idę, Movement Medicine, jest ścieżką poznawania

siebie, poznawania rozpuszczania tego wszystkiego czym nie jestem, tych schemat.w

przetrwania, tego, że jak m.wią moi nauczyciele Movement Medicine, że my nie jesteśmy,

że nasza historia jest ważna, ale my nie jesteśmy tylko tą historią, że to jest p.łprodukt, że

to jest raw material, material do ociosania naszego diamentu.

Jest mi to bardzo, bardzo obijskie.

Ja idę poprzez ruch, poprzez taniec, muzykę do właśnie rozpoznawania siebie i brania

odpowiedzialności do mojej dorosłości.

Jak powiedziałeś, inicjacja do dorosłości.

Bardzo mocno to poczułam, że to też jest moja ścieżka.

Do jasnych jakości, kt.re się wyrażają przez nas.

I w tej dorosłości takiego jasnego wyboru, czego ja tak naprawdę chcę.

Nie czego chcą moje emocje, moje myśli, tylko czego ja chcę tak naprawdę.

To jest to dojście do tego centrum dla mnie.

Jak jest z tego miejsca.

Jeżeli już się nie nazywam, że jestem tym, jestem moją przyszłością, moją emocją, moimi

myślami, tylko tak naprawdę co ja czuję i czy jest mi dobrze, źle, to jest takie bardziej w

czuciu to.

I tutaj ta wchodzi ta dorosłość i odpowiedzialność i wyb.r z tego miejsca.

Tego czego chcę.

I to był sw.j kawałek.

Tak, m.j kawałek.

M.j kawałek mojej drogi.

To też powiem na teraz, bo ta droga też była, dużo rzeczy tam dotknęła i ona mnie

zaprochodziła do oddechu.

Na oddechu, czyli narzędzia, kt.re jest zawsze z nami.

Też tam jest ruch, tam też jest ruch i ten ruch też mi jest bardzo bliski.

Bo poprzez ten ruch, jak zaczynamy oddychać, to nasze ciało się porusza.

Mimo że np.

w medytacji jesteśmy bez ruchu, to ten ruch jest.

Porusza się klatka piersiowa, porusza się brzuch.

Tam wszystko żyje.

To się porusza.

I krew krąży, więc ten ruch jest cały czas.

I on jest bardzo tutaj dyskretny, delikatny, nie jest pełen, ale on cały czas jest i można go

poczuć.

I po tym ruchu też można sobie tam chodzić po tym ciele i sprawdzać, gdzie, w kt.rym

miejscu z tym oddechem, gdzie czuję blokadę na przykład, gdzie czuję spięcie.

I to też jest informacja dla mnie, mogę sobie to ciągnąć.

Tak, jestem teraz w metodzie holotropowego oddychania.

Od razu mam ochotę powiedzieć, że nie chodzi o oddech, mimo że to się tak nazywa, bo tak

naprawdę faktycznie nie chodzi o oddech.

Jest to metoda dużej pracy ze sobą, bardzo bezpiecznej przestrzeni, gdzie jest pozwolenie na

wszystko, co przychodzi i zaglądanie w te miejsca, kt.re na co dzień nie chcą się pokazać.

A oddechem możemy wejść głębiej, mamy na to czas, mamy stworzoną przestrzeń.

I nasz ten wewnętrzny uzdrowiciel czy wewnętrzna uzdrowicielka może nas kierować w te

miejsca, kt.re chcą nam się pokazać, a na kt.re nie chcemy czasami patrzeć.

kt.re są zamknięte.

My czasami nawet ich nie widzimy.

I przez ten oddech i wsłuchiwanie się w ciało, ono nas zaprowadzi w miejsce, gdzie np.

czujemy delikatny b.l w tym miejscu.

I wchodząc oddechem, poszerzając ten b.l, się okazuje, że to jest nasz b.l np.

z dzieciństwa, ukryty tutaj.

Schowana jakaś emocja, bo np.

ktoś na nas krzyknął i zrobiliśmy…

I to tu się schowało.

I wtedy możemy to przepuszczać i sobie na to patrzeć i zamieniać też.

Bo możemy sobie z tego miejsca, jak już widzimy, że to jest tu i to się zaczyna rozpuszczać,

my możemy dać temu miejscu też uwagę, akceptację i ukochać to miejsce.

I zmieniamy jakby całe nasze postrzeganie naszej rzeczywistości zapisanej w tym miejscu.

Bo ona była, ale na tą chwilę możemy ją właśnie z tego miejsca zmienić.

I to jest mi bardzo bliskie.

Żeby właśnie ta emocja, kt.ra tu jest ukryta, to nie jestem ja.

To nie jestem ja.

Ona prowadziła całe życie, bo ja się bałam na przykład.

I ten strach tutaj, że ktoś krzyknie, no to od razu mnie kurczył i ja już nie potrafiłam wtedy

być w pełni sobą.

Dla mnie to jest o ukojeniu siebie.

Też.

Ukojenie.

Tak, bo przypomniało mi się, jakie było pytanie.

Albo jako był początek odpowiedzi, bo nawiązałem do blisko siebie.

I w tym podr.ży do blisko siebie, opr.cz narzędzi i tej drogi, to co sprawia, że te narzędzia

są żywe, jest r.wnież to uznanie tego, że jesteśmy ludźmi.

Że jesteśmy w tych ciałach, że się że ukochanie siebie jest mega istotne.

Tak.

Lub wręcz.

Chciałabym się odnieść do tych sł.w w tej podr.ży do blisko siebie.

Chciałabym zaoferować też perspektywę, że to nie jest cel, że to jest podr.ż blisko siebie w

całej tej podr.ży z tymi z tymi wrzotami, upadkami w tym bagnie kiedy jesteśmy, kiedy jest

mi trudno albo kiedy odczuwam op.r czy wtedy siebie nie opuszczam kiedy kiedy

odczuwam złość, kt.rej boję się czuć i najczęściej internalizuję moją złość stając się wobec

siebie bardzo krytyczna.

Czy jeśli to rozpoznaję, że o, znowu jestem bardzo opryskliwa w stosunku do siebie, czy

wtedy łagodnie na siebie spojrzę, o, pff, okej.

No i to mi się przydarzyło znowu i znowu taka jestem.

Czy jeszcze raz na siebie z batem stoję, m.wiąc, co ty, już miałaś siebie kochać, a teraz

znowu siebie bijesz tym batem i podw.jnie siebie karam.

Chciałabym dobrać taką przestrzeń, że to jest czasownik.

Tak, to jest bardzo ważne, bo ja miałam u siebie taki element, że właśnie zrobiłam sobie cel i

jak już mi się wydawało, że przy nim jestem, No bo tak przecież teraz już siebie kocham i tak

jest cudownie i coś się wydarzało i właśnie wtedy przychodziła Jadzia, to jest m.j krytyk, z

bejsbolem i no i to było tak.

No znowu, więc jak puściłam cel, to zrobiła się przestrzeń na życie.

Żeby właśnie nie robić…

Żeby to było dla mnie bardzo złudne.

Bardzo.

I bardzo też męczące.

Zrobić jeszcze takie rozr.żnienie, bo jest to moje bagienko, w kt.rym się taplam albo nie,

albo nawet się rozgaszczam.

I jest też taki świat fantazji, kt.ry też nie jest realny.

Takie spiritual bypassing na przykład.

Albo po prostu Jakkolwiek.

Ten świat bagienka i ten świat fantazji, one oba nie są realne.

Mogłeś podać przykład bagienka i fantazji?

Bagienko to jest tr.jkąt dramatyczny.

Czyli ten katow, fiara, ratownik, w kt.rym po prostu jest ten taniec.

dramatu, w kt.rym tak naprawdę nic się nie zmienia, opr.cz tego, że staje się coraz starszy.

Ciele się, tak.

A dalej zostaje na poziomie emocjonalnym gdzieś…

Można w nim bywać, nie można się w nim rozgościć, nie może być sposobem przetrwania

do następnego dnia.

To jest bagietka, okej.

Świat fantazji natomiast jest Czuję, że tam jest na przykład bardzo duży przekaz kultury, w

jakiej się wychowałem, w jakiej jesteśmy.

To są amerykańskie filmy.

To jest to.

Zr.b certyfikat.

Zostań kimś.

Zostań lekarzem.

Będzie ci dobrze w życiu.

I tak naprawdę to nie jest ta dystynkcja, że my musimy coś zrobić, żeby być szczęśliwi, ale

trzymamy się tego.

Tak?

Tak jakby to jest milion ścieżek, żeby tam być, nie?

I r.wnież w tym świecie fantazji unikamy siebie.

Tak samo jak w bagienku.

A moment prawdy jest gdzieś indziej.

Tak?

Jest teraz.

Moment prawdy jest teraz, nie?

Nie jest w przeszłości, nie jest w przeszłości.

I poszerzenie tego momentu dla mnie jest byciem blisej siebie.

i przez bycie bliżej siebie mogę być bliżej r.wnież razem z inną osobą, mogę być bliżej z

innymi.

Czyli ja odkrywam, że zawierzanie osobie zewnętrznej, projektowanie na niej coś, nie jest

drogą do własnego szczęścia.

Tak?

Tak i to jest bardzo żywe.

To tutaj się dzieje.

Taka droga na skr.ty jak chcemy się na kimś.

Oprzeć.

Takie ja mam wrażenie, że to…

Daje nam się wtedy, że to taka…

Szybciej dojdziemy do tego celu, kt.rego i tak nie ma.

I to jest bardzo mylące i bardzo…

Jak to się kończy, bo przeważnie to się kończy, to zawieszenie się na jakimś, bo ten ktoś w

pewnym momencie m.wi, koniec, to zostajemy w takim miejscu, gdzie jest bardzo, bardzo

trudno.

Przede wszystkim chyba takim, w kt.rym nie wiem, gdzie jestem.

Jakbym siebie zgubiła.

Kim jestem też.

Tak.

Bez określenia.

Za mną tam jest takie poczucie jakby bycia poza ciałem.

Mimo, że jestem w tym moim ciele.

To jakbym…

Albo takiego nawet nie tyle…

Nie tylko ciała, ale takie poczucie, że żyję obok mojego życia.

Że nie ja jestem ze sterem tego mojego życia.

Że jestem…

Że ono się zadziewa.

Ja się jakoś adaptuję do niego.

Odnajduję się całkiem nieźle.

I jednocześnie Znane jest mi to przez wiele lat, takie poszukiwanie, ale czego ja chcę?

Co jest naprawdę we mnie?

A czy to może jest jak coś, czego na przykład społeczeństwo chce, albo moja rodzina chce?

Czy na pewno to jest moje marzenie?

na przykład jeśli się okazywało, że coś nie jest moim marzeniem albo to marzenie już się

zmieniło, bo ja się też zmieniam to jest mi znana, nie wiem czy wy też znacie jest mi znana

żałoba za niespełnionymi marzeniami moimi własnymi, kt.re były były prawdziwe, kt.re

odczuwałam kiedyś chciałam jechać dookoła świata i jeździłam trochę, ale miałam jakieś

takie plany, marzenia podr.żnicze, kt.rych teraz nie mam nie są w żywe i Bardzo długo

potrzebowałam jakiegoś czasu, żeby odbyć żałobę za tą niespełnioną moją przyszłością,

kt.rą sama sobie wymyśliłam.

Tak, że ten świat się rozpłynął, bo nie był realny.

Bo nie był realny, dokładnie.

I to było takie podczepienie pod tą wizję, pod tą fantazję.

To był projekt, a nie życie.

M.gł być.

Jesteśmy jeszcze w tych poszukiwaniach.

Ja bym chciała zadać jeszcze kolejne pytanie, kt.re mi się nasuwa.

Co dla was oznacza branie odpowiedzialności za siebie i za swoją emocjonalność, za swoje

emocje?

Ciekawe.

Ja mam teraz projekcję, że w waszych głowach teraz jest…

Kurczę, ona nam nie powiedziała, że takie pytanie będzie.

W moim jest projekcja, kto zacznie.

Boże, jest to dla siebie.

A ja bardzo chcę zacząć.

A teraz potrzebuję jeszcze raz pytanie.

Co dla ciebie oznacza branie odpowiedzialności za siebie, za swoją emocjonalność, za swoje

emocje?

Pierwsze co mi przychodzi, że to jest o tym, żeby je zauważać.

I cała ta droga jest…

te wszystkie narzędzia, kt.re przychodzą do mnie, się uczą, żeby zauważać emocje.

I z tego miejsca jakby decydować, co teraz.

Czy ja p.jdę za tą emocją?

Czy zrobi inaczej?

I to jest dla mnie ta dorosłość na tę chwilę.

Na teraz, tak to rozumiem.

Że zauważać, pozwolić jej być, nie chować jej, bo to już nie jest dorosłość, tylko okej, jestem

teraz zła.

I też zaglądać pod sp.d, co pod nią jest.

I to bardzo lubię ostatnio, zaglądać pod sp.d.

Nie, że jestem zła, bo jestem zła, tylko…

A dlaczego jestem zła?

Skąd to się wzięło?

I tam, tam jest odpowiedź.

I wtedy też jak tam zaglądam, znajduję odpowiedź, to też inaczej może podejść decyzję.

Jakby tą emocję, nie wiem jak…

Rozbrajam.

Rozbrajam, dokładnie chciałam to powiedzieć.

Dziękuję.

To jest właśnie to pole, o kt.rym m.wił Leszek.

Dokładnie rozbrajam ją.

Rozbrajam, rozkładam, patrzę i dopiero reaguję.

To jest dla mnie dorosłość ta emocjonalna.

Co nie znaczy, że zawsze mi się udaje.

Czyli wychodzenie z autopilota.

Tak, dokładnie.

Żeby nie działać na autopilocie.

Czasami też zauważam to, że np.

przychodzi złość na kogoś i to wcale nie jest moja złość, że ona się pojawia właśnie z

jakiegoś…

bo moje ciało coś pamięta, bo coś się właśnie wydarzyło i z automatu właśnie tu chcę p.jść.

A ja nawet p.źniej nie czuję tej złości, że to nawet czasami nie jest moje, że ja uchwycę coś,

co…

I też zauważenie tej emocji, że to nie ja jestem zła, tylko coś się wydarzyło, co mi

przypomina, że aha, powinnam być zła, a wcale nawet nie jestem.

To jest nawet taki shift jeszcze.

Ale to ląduje we mnie.

Ja mam tak ze smutkiem…

Z smutkiem, że powinnam być smutna.

Mam z głowy na przykład, że powinnam być smutna.

I jednocześnie nie czuję tego smutku.

Dla mnie to jest droga poprzez uświadamianie sobie emocji, nazywanie ich.

Czucie, czyli obniżanie swojego progu znieczulenia i znajdowanie tych niuans.w, kiedy m.j

strach jest na 5% i nie musi być na 50, żebym go poczuł i się zatrzymał.

Kiedy m.j gniew jest dla mnie informacją na 8%, żeby nie wybuchnąć jak jest na

kilkadziesiąt, w ten nieodpowiedzialny spos.b.

Więc uświadamianie, nazywanie, klaryfikacja, to jest takie, idzie, r.wnież musi wejść do

głowy, musi być nazwane dla mnie.

I wtedy z perspektywy czucia na poziomie ciała i umysłu i decyzji, że chcę zmienić, zmiany

łatwiej się zadziewają, to znaczy łatwiej mi uchwycić ten niuans, kiedy, kiedy wpadam w

swoje bagienko.

I r.wnież łatwiej może mi uchwycić, kiedy jestem w swoim fantasy world, gdzie też nie jest,

gdzie to nie jest, nie jest prawda.

I znowu chciałbym podkreślić, że to jest żywa praca, to jest ongoing process, to nie jest, to

nie jest, zapiszemy w książce, odłożymy na p.łce, taki byłem, taki jestem.

Ja wiem, a teraz już tego miejsca, kochani.

Uwrażliwione, nie?

Uwrażliwione.

My teraz z tego miejsca chcemy wam pokazać jak możecie dojść, gdzie my jesteśmy.

Tak, to jest absolutnie codzienna praca.

Praca i ja bym to chyba, bliżej jest mi nawet do powiedzenia, nie tyle praca, tylko styl życia,

jakiś bardziej świadomy, uwrażliwiony.

Przychodzi mi słowo uwrażliwienie na siebie, jak słyszę, jak m.wisz o tym.

I nie codziennie.

I nie codziennie.

To się zmienia.

Tak i tutaj się chyba rodzi razem, bo jak możemy wspierać się w zasobach, kt.re możemy

się podzielić, możemy ujawnić, możemy położyć przez szczerość ze sobą, nie?

Ja tak dalej już nie mogę, nie?

I żeby tego nie robić, to ja muszę to pokazać, Bo żeby inni też wiedzieli, że już tak dalej nie.

Chciałam to dodać właśnie, że to też jest dla mnie dorosłość.

Właśnie emocja, że jeżeli mam tę emocję i on zauważy, np.

czuje gniew, to moją dorosłością jest też, że ja o tym powiem.

Że stanę w tym, a nie, że ucieknę i schowam.

Dobra, to kiedy indziej, to p.źniej.

To też jest dla mnie dorosłość, żeby jakby…

tak, być w tym.

Wystać.

Wystać to.

Nawet jak to jest…

kurde, niezgodne.

Można też siedzieć, tak.

Można też…

albo tańczyć.

Albo tańczyć, tak.

Ale pozwolić temu być i nie chować tego.

I też…

dla mnie to też był bardzo duży taki klik, żeby powiedzieć, że czuję złość.

Albo że mam potrzebę jakąś.

Albo że czuję radość m.wienia o tych emocjach.

To też jest dla mnie dorosłość.

I to jest, ja to postrzegam jako ogromną odwagę.

To jest akt ogromnej odwagi, żeby stanąć w swojej prawdzie naprawdę.

W szcerości ze sobą.

Tak, takie to jest.

I do tego chciałabym dodać moją perspektywę, m.j kawałek.

Ponieważ ja się bardzo bałam emocji przez wiele lat.

Bardzo bałam się emocji.

Wręcz miałam takie sposoby radzenia sobie jako trochę wywyższanie się, że emocjonalność

to jest domeną słabych.

I w og.le nie widziałam kompletnie przez wiele lat, że to jest moja droga ucieczki od siebie.

Że ja nie chcę czuć, że ja się boję czuć.

Boję się czuć b.lu przede wszystkim.

z tym związanego, tych nieprzyjemnych emocji, tych strasznych emocji.

Ja sobie radziłam dobrze ze strachem, bo ja go sobie brałam i robiłam pokonam ten strach i

wszędzie gdzie ten strach to szłam.

Ale to było na dużym ciśnieniu.

I złości w og.le kompletnie bałam się zupełnie, najlepiej jak najdalej.

Smutku nie chciałam odczuwać, mimo że go bardzo głęboko czułam, zawsze był ze mną

bardzo blisko.

Jakiś bardzo głęboki smutek, kt.rego nie rozumiałam.

to bardzo go nie chciałam odczuwać, więc też robiłam wszystko, żeby go nie czuć.

I wchodziłam w…

Moją maską jest ha-ha, wyśmieję to, rozśmieszę siebie i innych.

Od razu, jak jest gęsta atmosfera, to ja od razu rzucam żarcikiem.

Bardziej nawet taką bombą, że jest ha-ha i jest to…

Zmiana.

I ja przez wiele lat, dop.ki chyba…

Nawet nie tyle nie rozpoczęłam tej pracy, ale to co dla mnie było game changerem, to

właśnie taniec.

Bo to było dla mnie, nagle odkryłam, że jest jakaś bezpieczna przestrzeń w moim życiu, w

kt.rej ja mogę wyrazić wszystko.

I nikogo o tym nie urażę, nikomu nie będzie przykro, nikogo o tym nie zabiję.

I jest to bezpieczne też dla mnie.

Ja nie umrę jak ja pozwolę sobie poczuć trochę smutku, trochę złości.

I ten taniec dla mnie, ten ruch stał się kanałem alchemizacji tych emocji.

Dla mnie samo to poczucie tych emocji, pozwolenie sobie na poczucie Już powodowało i

powoduje, bo podobno emocje trwają takie, kt.rym pozwala się być sobie bez oporowania

około 90 sekund.

Ja to nazywam uczuciami, że uczucia to jest to, co trwa minutę, a emocje to jest coś, co jest

zakorzenione na przykład w traumach, w przyszłości, coś co nas wytrąca z bycia tu i teraz,

czystości.

I to jest czasem bardzo trudne do Moim ostatnim odkryciem jest to, że m.j strach stał mi na

dojściu do mojego smutku, kto jest poniżej i m.j strach mi m.wił, że czucie smutku jest nie

ok.

I m.wił mi, że czucie gniewu jest okej, bo smutek to nie życie, a gniew to życie.

I śledzę to i odkrywam, że to do końca nie jest to, w co ja wierzę, że ja to mam z przeszłości.

Ja wiem, od kogo to mam, ale nie będę…

Tak, nie?

To jest z mojego dzieciństwa.

Tak, mocny przekaz.

Okej.

I żeby tam dojść…

No to nie doję tam, jak odczuwam strach na 50%, nie?

Kt.ry stoi na straży.

Ja mam taką jakoś obrazek w głowie, że jest wielki strach, taki opuszczony przy bramie, za

kt.rym jest rzeka smutku i nie możesz tam wejść.

Z perspektywy też pewnie to jest jakiś, wyobrażam sobie, że to jest jakiś mechanizm

obronny, nie?

Bo nie chce, żeby coś ci się stało.

To jest ten z fruwiwem od czasu dziesięcego.

Teraz słuchając ciebie, że w tańcu masz przestrzeń bezpieczną do eksploracji całości, do

odkrywania, to nie jest eksploracja granic, ale to jest do poszerzania, odkrywania swojej

granicy.

Dla mnie droga po subwint management spełnia tą funkcję.

Mamy tam takie powiedzenie, że można wszystko, tylko nie należy skrzywdzić siebie,

skrzywdzić drugą osobę i zostać aresztowanym.

A reszta, jeżeli się trzymamy tych wskaz.wek, no to pole eksploracji jest naprawdę

ogromne.

To na holotropach mamy to samo.

Nie skrzywdzić siebie, nie skrzywdzić innych i nie niszczymy mienia.

Nie rzucamy przedmiotami ciężkimi, ale tak, chodzi o to, że w tej bezpiecznej przestrzeni

jest pozwolenie na wszystko i też mnie ten proces umoja tam, że Tam nikt ci nie powie, że

coś robisz źle, że tw.j proces jest zły, bo za dużo krzyczysz, albo za mało krzyczysz, albo

przespałaś trzy godziny, to co ty wtedy zrobiłaś?

Na wszystko tam jest miejsce i każdy proces jest takim świętością tak naprawdę, bo to jest

praca danej osoby.

Sami wiemy, jaka to jest właśnie ta odwaga p.jść Ty tańczyć, ty na warsztaty, ja na materac

oddychać.

Ja wiem jaka to jest odwaga, żeby tam poszli zaglądać.

I zawsze jak patrzę na grupę w holotropowym oddychaniu, to się zadziewa w grupie.

Czasami 50-70 os.b, czyli połowa grupy oddycha, a połowa też świadkuje.

I bycie świadkiem tego, co się zadziewa, to też jest Często czuję wzruszenie.

Często czuję wzruszenie bardzo mocne tego, że to nie jest tylko praca dla tej osoby, tylko że

przez to, że to się dzieje jeszcze razem, to się tworzy Blisko Siebie Razem i ta przestrzeń się

tworzy razem.

A każdy tak naprawdę pracuje ze sobą.

I właśnie tu, co też tam właśnie pięknie pokazuje, że każdy jest na materacu, ma zasłonięte

oczy, wykonuje swoją pracę, a jaki to ma wpływ na tamtą osobę, na tamtę, że ktoś tu coś

krzyknie, a to się tam odezwie, że to jest takie połączone.

Dla mnie to też jest bliskie, że i w og.le wytroje jesteśmy w nurtach, kt.re dzieją się w

drużynach, w dużych teamach.

W społeczności.

Tak.

Ja się czuję bardzo alzheimerem i zawsze chciałam być sama.

I to jest dla mnie bardzo ciekawe też.

Trochę mam takie doświadczenie i wrażenie jak rozmawiam z osobami, że mam wrażenie,

że to jest bliskie, że te nurty, na pewno Movement Medicine, o kt.rym mogę powiedzieć o

swoim doświadczeniu, że to jest taka społeczność trochę outsider.w.

Tych, kt.rzy się przez wiele lat czuli outsiderami, nie czuli przynależności do grupy, to teraz

ja mogę być z moją całą dziwnością, nie muszę się kompletnie dopasowywać, żeby być

częścią tej grupy, tylko mogę naprawdę być pełni sobą, nawet tą najdurniejszą,

najdziwniejszą, najbardziej trudną dla mnie samej do zaakceptowania wersją i z tym

wszystkim jestem przyjęta, widziana i słyszana.

To dlatego wiem dlaczego chciałam być sama, bo nie mogłam znaleźć community.

Dzięki.

Tak, bo ja tam się poczułam jak w domu.

Po pierwszym oddychaniu usiadłam.

To było dwa i p.ł roku temu.

Powiedziałam, wow, jestem w domu.

Nie chcę to robić.

I od razu się zadziało.

I’m here.

U mnie w tym aktywnym bardzo ruchu jest to wszystko i jest jeszcze taki element inicjacji,

czegoś co np.

w tej kulturze, w kt.rej jesteśmy nie ma.

Nie wysyłamy naszych młodych chłopc.w do lasu na trzy dni, żeby wr.cili do wiosce jakieś

jako mężczyźni nie ma wioski.

I więc tam jest aktywna pr.ba przejścia nowej inicjacji.

Neuinicjacji, dopasowanie do tego świata, kt.ry mamy.

Wioska to jest społeczność.

W połączeniu z własnym sobą możemy być włączeni razem.

I tą jakość ma też nasza tr.jka dla mnie.

Tak.

Przez to, że znamy się, że połączyliśmy się w bardzo ważnym czasie dla nas i przeżyliśmy

dużo i dalej tworzymy naszą przyjaźń, naszą znajomość.

Ja wiem, że siedzimy tutaj w teamie, w drużynie.

Jest milion możliwości, co jeszcze możemy razem zrobić.

Odbieram trochę naszą relację, taki zajebisty bonus życiowy i też przestrzeń gdzie

naprawdę mogę eksplorować też w relacji bycie sobą że to jest takie bardzo że to dzielimy

że każdy z nas robi swoją robotę że jak wychodzą automaty i autopiloty i jakieś projekcje to

jesteśmy w stanie je zauważyć wypowiedzieć Tak.

Albo się tego uczymy.

Albo się uczymy, tak.

Jeżeli jest na to przestrzeń, na to, że ja mogę być sobą, w pełni sobą, w domu, z wami, też

pierdzącą i śmierdzącą.

Dukającą.

Tak.

Stacja dukująca, on.

Tak.

I tu mam ogromną wdzięczność.

Co tam powiedzieć i uznać?

I to mi też daje taką nadzieję.

Nadzieję na świat.

Jakoś dużo takie…

Chciałabym teraz wejść w jakiś fantasy world.

Ale daje mi to nadzieję na to, że życie naprawdę może tak wyglądać.

Można być we wsp.lnocie ze sobą samą i we wsp.lnocie z innymi.

Naprawdę Blisko Siebie Razem .

I dodatkowo jeszcze nie trzeba.

To też chciałbym docenić, że takie możliwości są.

I wyb.r to też jest.

Jakoś chciałem zaznaczyć właśnie, żeby wyjść z tego fantasy world, że prowadzić wolność,

jakość wolności.

Jest to dla mnie swojego rodzaju remedium na samotność, remedium nie tylko zewnętrzne

bycie razem, ale właśnie to przyzwolenie na bycie, to bycie widzianą, słyszaną dla siebie

samej, nie odrzucanie żadnej mojej części i nie odrzucanie żadnej naszej części wsp.lnej.

Jest to dla mnie uzdrawiające.

I szacunek do, do, do tym, tak, do wchodzenia w przestrzeń drugiej osoby.

Ja to się bardzo, bardzo szybko teraz tego uczę na nowych poziomach poprzez m.j smutek i

strach i pewnie wszystkie emocje.

Tak, dla mnie dużym kiedyś takim zaskoczeniem było, że ja właśnie mogłam być taka, jaka

jestem i ja czuję akceptację tego, a nie, że ktoś chce mnie naprawić.

I to było dla mnie bardzo ważne, to, co się pojawiło, i to czuję tutaj też, w naszej relacji, że ja

nie muszę udawać.

Jak pr.buję, to i tak to jest bez sensu.

Bo to zaraz i tak wyjdzie, więc po co, nie?

W dalszym życiu trochę sobie w myślach.

Więc…

Tak, więc nie ma co, więc…

I to jest takie wtedy lekkie.

Takie, fuu, aż zruszenie czuję teraz mocne, że nawet brakuje mi sł.w.

Takie brakuje mi sł.w, żeby to nazwać, bo jak to nazwę, to jest tak duże, a jednak bym

chciała to nazwać.

To jest jakieś takie czyste, poza jakimiś granicami uczucie…

Połączenia.

Połączenia tej takiej czystej chyba miłości, tak jakbym nazywała miłość.

Kiedyś to słowo miłość takie było…

takie wyślechtane trochę.

Ale to jest takie naprawdę…

że każdy z nas, ja tak tu czuję, że ja mogę być całkowicie sobą.

I też się uczyłam tego tutaj, tu u Ciebie.

Przyjeżdżając do Ciebie, odwiedzając Ciebie.

To jest taka przestrzeń, że mogę.

Myślę, że to idzie bardzo w parze.

Bo może jest g.ra i jajko.

Im bardziej my dla siebie.

Każdy z nas robi tę robotę dla siebie, że poszerzamy swoją własną przestrzeń dla siebie,

żeby naprawdę być sobą.

nawet bez innych.

I to jest też odczuwalne na zewnątrz.

Jeśli mogę się poczuć bezpiecznie w sobie i też wiedzieć, że mam tą bezpieczną przestrzeń

tutaj z Wami, to naprawdę się nie opyla w og.le udawać, bo po co.

Ale to droga jest przez te pr.by, nie?

Takie, no dobra, spr.buję być teraz i zobaczymy, czy mnie ktoś nie skrzywdzi, nie?

Bo u mnie takie jest i takie sprawdzanie.

P.źniej było dojście, że nikt nie może mnie skrzywdzić.

Bo to jest tu, we mnie.

Czy ja się dam skrzywdzić?

I to była ta droga po kolei.

Ja czasami zapominam, bo jak już jestem w tym miejscu, czasami zapominam, co się

wydarzyło.

I czasami muszę tam wr.cić, bo pamiętam te miejsca, gdzie się bałam powiedzieć.

No bo ktoś mnie oceni i wtedy poczuję się odrzucona, skrzywdzona.

Plemie mnie nie będzie chciało.

A jak zauważałam…

Będę wykluczona.

Będę wykluczona, dokładnie.

A jak zauważałam, że jest przestrzeń, ja mogę powiedzieć i…

I nie ma wykluczenia.

I okej, ja mogę tak myśleć, ktoś może powiedzieć jak czuję, ja mogę to przez siebie i w og.le

zmienić raptem swoje też odczuwanie.

To było dla mnie bardzo, bardzo pomocne.

Albo nie zmieniać, zostać przy sobie dokładnie, więc pozwalać sobie po prostu na to, na to

co przypływa.

W takiej właśnie miłości, akceptacji dla siebie i innych.

I kolejną jakością jest też dawanie tej przestrzeni.

Dziękuję.

Dziękuję.

Bo w bezpieczeństwie, wiekości, przestrzeni tiar.w docieram głębiej.

I wtedy przechodzę przez strach.

Wydobywam, znajduję złoto.

I p.źniej mogę czerpać z tego skarbu dla siebie.

I działa to tutaj i działa to przez was, działa to przeze mnie.

I też nie mam sł.w.

Chciałabym coś zaoferować od nas, dla siebie wzajemnie i dla ciebie, kt.ry nas oglądasz i

słuchasz.

Co byśmy sobie powiedzieli dla siebie samych, z tego miejsca, w kt.rym się czuję samotnie,

z tego miejsca, w kt.rym się czuję odizolowana, do tego miejsca, w kt.rym się czuję, że boję

się być sobą, boję się siebie wyrazić.

Co byś sobie i co ty byś sobie, Ratko, i co ja bym sobie powiedziała teraz, z tej

stacydykującej, z tego bezpiecznego miejsca?

Ufaj.

Bo życie jest do przeżycia, a nie do procesowania.

Tak, u mnie też jest zaufaj.

A też przychodzi taka druga rzecz, żebym sobie powiedziała, żeby dawać sobie

przyzwolenie i przestrzeń na lekkość, żeby tak nie brać wszystkiego na serio.

Ja bym powiedziała i m.wię do ciebie, że widzę cię.

Widzę cię, słyszę, czuję, znam to miejsce bardzo dobrze.

Ono okazuje się być też źr.dłem skarb.w.

Warto tam wejść.

Warto.

Warto, warto.

Ufaj.

Zaufanie też przychodzi.

I zaufaj przede wszystkim temu cichemu głosikowi.

Zaufaj temu co daje ci lekkość w ciele zaufaj temu co ciało pozwowiada tak i że jeśli czujesz

się teraz samotnie to to przyjrzyj się kt.re części siebie odrzucasz i spr.buj na nie spojrzeć

łagodniejszym okiem Tak, to sobie też bym powiedziała.

Pieski śpią.

Pieski śpią, też się czują bardzo bezpiecznie, ewidentnie w tym przestrzeni.

Czy jest jeszcze coś, co chciałoby zostać wypowiedziane?

Jak m.wiłaś to, co byś chciała powiedzieć do siebie, był taki moment z ciałem.

Tak bardzo poczułam, że powiedziałaś, żeby słuchać ciała.

Takie do mnie przyszło teraz, że ciało jest przed emocją, że ono jest szybciej.

Ono nas szybciej informuje.

Ono już jest i dopiero idzie.

i to słuchanie tego, żeby dojść do tego, żeby szybciej poczuć ciało.

i wtedy też jest jakby szybsza informacja, co się zaraz będzie wydarzać, jaka emocja się

pojawi i też możemy to złapać szybciej i ono jest takim, że możemy nawet nie p.jść, że np.

wchodzę i czuję napięcie, a nie chcę tu być i nie wejdę dalej jeszcze i nie p.jdę w to, a

dlaczego, a teraz się czuję tu źle, smutno mi i tak dalej, tylko od razu mogę, a czuję się źle, bo

już mi ciało powie, o nie chcę tu być np.

Ja to nazywam u mnie miną śledzioną.

Miną?

Śledziony, bo mnie informuje śledziona z Human Design, to jest u mnie, że ja nie wiedziałam

o tym, ja nie byłam świadoma tego.

Dopiero jak się dowiedziałam o tym, mogę to zauważyć.

Gdzieś wchodzę i mam takie minę na twarzy i to jest już informacja, że Oczywiście idę,

pr.buję i sprawdzam, bo to jest też moja natura, ale p.źniej mam, no tak, moje ciało już

wiedziało, że moje ciało, o bardziej chciałam powiedzieć, że moje ciało już wiedziało, że to

nie jest dla mnie.

Ja to sprawdzam, wiadomo, ale że ono wiedziało i p.źniej jak tą drogę będzie się

przechodzić z zauważaniem emocji ciała, to można szybciej Jakby reagować.

Bardziej chyba o to mi chodziło.

Dzięki.

Dzięki.

Ja to biorę jako wskaz.wkę do pracy z ciałem.

Dzięki.

Dziękuję za to spotkanie.

Tak.

Karmiące.

Wszystkich pięciu ciałach.

Coś tu mam nie tak.

Ekstra.

Tak.

Dziękujemy bardzo.

Do następnego.

Słuchaj

Dalej

Zazdrość, strach i złość – czyli jak oswoić trudne emocje | Odcinek 5

W dzisiejszym odcinku podcastu „Blisko Siebie Razem” rozmowa o trudnych emocjach, takich jak zazdrość i strach, oraz o tym, jak ważne jest umiejętne stawianie granic w relacjach. Joanna Rybacka dzieli się praktykami, które pomagają świadomie przeżywać te emocje, zamiast je tłumić, oraz wskazówkami, jak tworzyć zdrowe, autentyczne relacje.

czytaj dalej

Podoba Ci się podcast który tworzymy? Zostaw swój email i imię – damy Ci znać o następnych odcinkach