fbpx

Dlaczego Blisko Siebie Razem?

Przeczytaj Opowieść Ewy Sulimy – prosto z serca

– Ewa: „Moje życie realnie zaczęło się zmieniać odkąd zwróciłam się ku sobie. Wcale nie na „happily ever after”, jak to sobie najpierw wyobrażałam. Ze jak już „coś” osiągnę to „coś się wydarzy i będzie trwać tak do końca”- jak schudnę, to mnie będą chcieli / zauważali / poważali / lubili / kochali…”, jak już się naprawię, jak już siebie pokocham” to będę wreszcie szczęśliwa. To nie będę tęsknić za czymś więcej. Za czymś innym, gorętszym, ciekawszym…

Nawet to „pokochanie siebie” zaczęłam traktować jak projekt. Ot, zadanie dom wykonania.

Hmm, tak naprawdę to ja nawet nie wiedziałam co się ze mną dzieje, dlaczego czuje się jakoś obco, mam stany depresyjne od wielu lat, czuje się samotna i sama, smutna wewnątrz, śmiejącą się na zewnątrz.

Bałam się ze jak pokażę swój środek to zostanę odrzucona.

Więc budowałam swoje życie na krótkich przygodach, zmieniając kraj czy miejsce zamieszkania wielokrotnie w ciagu 15 lat. Mnóstwo przygód, endorfiny, coś nowego i ekscytującego co chwile zajmowało cala moją uwagę i nie musiałam zwracać się do wnętrza. Ja się całkiem dobrze bawiłam i przede wszystkim odczuwałam namiastkę wolności, do której bardzo ciągnęłam od dziecka.

Często miałam potrzebę się uwolnić od czegoś, coś zmienić, jakby mi było wewnętrznie niewygodnie.

Bardzo dobrze znam Wstyd, mój stary kumpel, od lat się znamy.

W sumie nie mam jeszcze dla niego imienia, nie tak jak dla Wieśka, pełniącego rolę mojego osobistego mistrza Krytyka, który jest często bardzo kreatywny, muszę przyznać. Jego głównym narzędziem są wina i wstyd – jak dwie hieny u jego boku, które potrafią przyjmować różne twarze. Ot taka wewnętrzną kreatywność.

Poczucie winy towarzyszyło mi od zawsze.

I ultra dobrze to skrywałam za maską wiecznie pogodnej i uśmiechniętej. To przychodziło mi naturalnie, odżywia mnie śmianie się do rozpuku, chichotanie, wygłupianie się, taka dziecięca ciekawość świata. Tylko, że nawet w tych momentach, czułam ogromny ciężar winy, ze: nie wypada, nie powinnam, inni mają trudniej. A śmiech, no cóż, mam głośny i donośny, często niepohamowany, więc bardzo zaraźliwy. Często mnie wkurzał, bo w środku czułam się jeszcze bardziej oddalona, im głośniej się śmiałam, tym bardziej byłam widoczna i tym bardziej czułam się niewidzialna.

Hmm, smutno mi gdy o tym piszę.

Zauważam moje ciało bierze głębszy oddech, a ja wewnętrznie posyłam „tej Sobie” przytulasa i uważność. Zajmuje mi to kilka minut, tyle ile trzeba. I odczuwam więcej przestrzeni w klatce piersiowej, biorę głęboki wdech i czuję wdzięczność do Siebie. I dumę. Z tej mojej własnej, wydeptanej ścieżki do Samej Siebie i rozgoszczenie się w tej przestrzeni wewnętrznej. Umoszczenie się w tym Kokonie Serducha. Takie moje własne prywatne źródełko. I regularnego wydeptywania nowych ścieżek :).

Ja większość życia nie wiedziałam kim jestem.

To pytanie było przyczyna wielu stanów emocjonalnych i szukania odpowiedzi na całym świecie w ferworze „doświadczania”. Nie wiedziałam czego chcę, za to silnie wiedziałam czego nie chcę. I bardzo się za to karciłam i krytykowałam. (Do teraz słyszę ten głos „czego ty tak naprawdę chcesz Ewa!”, mówiony z wyrzutem, jakby w ogóle chcenie czegoś było czymś karalnym/wybrykiem/a co najmniej dziwnym.).

W ogóle bardzo średnio siebie traktowałam. W sumie to okropnie i jak śmiecia.

I udawałam silną. A sama siebie dobijałam i byłam non stop w walce ze sobą. Tu nie taka, tam nie sraka, za gruba, łydki grube!, do niczego się nie nadajesz, każdy potrafi to co ty, to nic nadzwyczajnego, nie powinnaś tak się czuć, nie przesadzaj, inni maja gorzej, nie narzekaj, ciało do dupy, siwa zbyt szybko, okres świeżej jędrnej skory młodzieńczej mnie chyba przeskoczył, cellitu znam od zawsze – kolejny powód do nienawidzenia swojego ciała, które nigdy nie wyglądało tak jak powinno, zawsze było nie takie, jedzenie emocjonalne, objadanie się i diety, palenie, jak mi było przykro to wewnętrznie potrafiłam sobie tak dokopać, ze żaden MMA wojownik by nie chciał być ze mną na ringu. Nikt Cię nie zechce.

Nienawidziłam siebie.

Wyssałam to z krwi i wychowania. Silne Kobiety, ogarnięte, trzymające w ryzach. Same. Mogące liczyć tylko na siebie. I nienawidzące siebie. Nie masz prawa tak się czuć. Twoje potrzeby to jak starczy miejsca/czasu itp – nie są tak ważne jak innych. Krzyczysz – histeryczka. Z bezsilności? Z tego ze czujesz się niewidziana? Nierozumiana? Nieusłyszana? Czego w sobie nie widzisz? Czego nie chcesz zobaczyć? Czego w sobie nie słyszysz? Czego nie chcesz usłyszeć? Na co ogłuchłaś w sobie? Ja na wszystko.

Zamrożone ciało. Problemy z kręgosłupem. Blokady w plecach. Brak czucia.

– Jak się czujesz?
– Nie wiem. Jak można się teraz czuć? Jakie są opcje do wyboru?

Zero kontaktu z moim ciałem, sygnałami, podszeptami. Ba, ja nawet słownictwa nie miałam na emocje. Jak rozpoznać czy to co czuje to złość czy smutek?Okazało się ze złości to ja w ogóle nie czułam. Smutek ją tak szybko zastępował. Łatwiej mi było być przykro niż być złą. Jak zaczęłam to rozbrajać to okazało się ze pod smutkiem jest złość. Oh, mnóstwo złości. Złości się bałam. Cholernie. Złość dla mnie oznaczała odrzucenie. I inni się bali mojej złości. Więc ją chowałam. Żeby nie zostać odrzuconą. Usłyszałam kiedyś: „Jestem na Ciebie zła i Kocham Cię” i to było jak nie z tej planety dla mnie wtedy (bo albo kochasz albo jesteś zła, nie może być to i to).

Długo odczuwałam wstyd, ze jestem upośledzoną emocjonalnie, ze coś ze mną nie tak, ze tylko ja tak nie potrafię żyć, ze jestem dziwna, odludkiem.

Naprawdę mam wrażenie ze pochodzę z emocjonalnego ciemnogrodu.

I dopiero terapia, dociekanie wewnątrz mi to uświadomiło. I dopiero praca z ciałem mnie otworzyła na coś nowego. Na czucie. Na ciszę. Na podszepty intuicji. Praca szamańska otworzyła mnie na to co niewidzialne, subtelne a odczuwalne. Radykalna szczerość na uważność Tu i Teraz, joga Kundalini na poruszenie energetyczne w moim ciele. i Moje ciało zaczęło się uwrażliwiać.

Hmmm… to bardziej poczucie jakby odmrażały się kawałki, lub odpadały zbroje, mury i maski.

Oddech mnie otwiera na wszystko. Jest moim portalem. A taniec, hmm taniec to ja.

To mój język, to moja ekspresja. Nie wiedziałam tego dopóki myślałam ze trzeba NAUCZYĆ się tańczyć, ze trzeba znać kroki, technikę a najlepiej urodzić się w Afryce i trząść tyłkiem od urodzenia. 5 rytmów i Movement Medicine otworzyły moje ciało na ruch a za tym popłynęło tez mnóstwo darów i ścieżek połączenia ze Sobą i Tą Kim Jestem.

I to wszystko to moje nowe zasoby, które mnie wspierają w byciu Blisko Siebie.

To jak Skarby w Plecaczku na Ścieżce Życie.

Wierzę, że każdy z nas znajdzie swoją drogę do Siebie i życzę tego nam wszystkim.

Aby każdy w swojej unikalnej indywidualności dotarł, był i żył w Swojej Mocy, w swoim Centrum. Na mojej drodze, im częściej jestem w Obecności tym więcej pojawia się synchroniczności i Osób/Istot/Zwierząt, którym bliskie jest to miejsce. W którym się spotykamy. I to jest ekstra 🙂

To jest Kraina gdzie nie ma konkurencji, potrzeby udowadniania czegokolwiek, komukolwiek, gdzie nie ma rad nieproszonych i zasypywania złotą radą. Gdzie każdy jest w swojej Prawdzie. W tym co jest. Widzę siebie. Widzę Ciebie. To przestrzeń, gdzie masz miejsce. Jest miejsce dla Ciebie. Z tym wszystkim co jest teraz.

To jest i tak wyczuwalne, to że jesteśmy nie świadomi nie znaczy że to nie istnieje.

Gdzie nie ma „królową jest tylko jedna” a jest „niech każdy z nas będzie miał dostęp do swojej wewnętrznej Królowej, Bogini, Boskości”. Gdzie jestem Sobą. W pełni. Jest dla mnie miejsce. Nie muszę zasługiwać. Jestem wspierana. Poddaję się. Odpuszczam. Dokuję. Regeneruję. Karmię. W tym wszystkim, jak już zaczęłam coś odczuwać, to okazywało się ze to jest jak mięsień, wymaga praktyki, treningu.

Najpierw miałam poczucie życia jakby „obok” ciała, teraz juz byłam w ciele, ale jakby to cialo było dla mnie za małe.

Praktyki energetyczne, nauczenia się zarządzania ta energia, tą siłą to jakby się uczyć nowych superpowers. Tak mi się to kojarzyło z pozycjami z tao, tai chi, chi gong i jogi kundalini, które to praktyki są niesamowitym wsparciem na codzień dla mnie. Odczarowywuję też sobie różne słowa, na przykład obowiązek, odpowiedzialność. Miłość tez. Odkryłam ze to czasownik. Praktyka. Wybór.

Psia Szamanka Etna, moja towarzyszka życia otworzyła mnie na Tu i Teraz, na moją własną wrażliwość i uznanie jej ważnego miejsca w moim Życiu.

Blisko Siebie dla mnie oznacza to, ze jak napędza mi się lista „do zrobienia” w głowie, zamiast zaciskać posady, zapierdalac i się stresować, siadam do medytacji, do tańca, na chwile połączenia. Nakarmienia. Zauważam kiedy mój system nerwowy jest nadwyrężony, zanim się wyczerpie. Nauczyłam i uczę się odpoczywać, spowolniłam. I podoba mi się 🙂 To jest podróż, dla mnie bez końca, i chciałabym odkrywać to razem. Łączyć się w Sercu Razem i Tworzyć Razem.”

– Z Miłością, Ewa Sulima

 

Będziemy na UNITY WAVES FESTIVAL 2024

Na Unity Waves znajdziecie parę ciekawych stref. uchylamy rąbka tajemnicy.
Zagości tu m.in. Blisko Siebie Razem która jest przestrzenią z Serca, która jest świadoma tego, że odwaga stanięcia w swoim autentycznym Ja, w prawdzie, zmienia świat, uzdrawia i przynosi lekkość.

czytaj dalej

Ruszamy z Podcastem – Blisko Siebie Razem

Słuchajcie, na Waszych oczach rodzi się nasze nowe dziecko – podcast/kanał o byciu Blisko Siebie Razem. Zapraszamy na pierwsze odcinki Kolektywnego kolażu o byciu Blisko Siebie, gdzie każda nowa perspektywa wzbogaca, poszerza i dopełnia całość 💞

czytaj dalej

Nasze Dlaczego – Beata

Pamiętam czas kiedy nie czułam Siebie świadomie, żyłam w różnych przekonaniach i stanach emocjonalnych które pochodziły z moich myśli. Uważałam że to co myślę na temat siebie i świata jest prawdą, bo tego się nauczyłam, to wiedziałam.

czytaj dalej

Będziemy na UNITY WAVES FESTIVAL

Na Unity Waves znajdziecie parę ciekawych stref. uchylamy rąbka tajemnicy.
Zagości tu m.in. Blisko Siebie Razem która jest przestrzenią z Serca, która jest świadoma tego, że odwaga stanięcia w swoim autentycznym Ja, w prawdzie, zmienia świat, uzdrawia i przynosi lekkość.

czytaj dalej

(P)odłączenie vol.2

29 Kwietnia – 3 Maja 2023 | Kraina Szeptów | Już drugi raz zapraszamy Cię do wspólnej podróży w drodze do Siebie. My trzymamy przestrzeń, stwarzamy Kokon, swoistą „stację dokującą”, do której Ciebie wołamy.
Każda z Nas jest w Swojej Wewnętrznej Podróży. Zapraszamy do spotkania aby przeżyć jej część wspólnie, wspierając się wzajemnie.

czytaj dalej

Kokon w Serduchu

14-16 Kwietnia, Uzdrowisko | 3 dni w cudownej miejscówce. | Jest to otwarte miejsce, gdy w swoich własnych podróżach, potrzebujesz przytulenia, wsparcia, rozmowy. To miejsce, w którym będzie można wyrazić swoją własną podróż,
w różnych formach – rozmowy, malowania, nagrywania, pisania i innych.

czytaj dalej