W tym odcinku podcastu „Blisko Siebie Razem” rozmawiam z wyjątkową gościnią – Jagodą Białek, założycielką marki „Move to Love – Ruch ku miłości”. Zanurzamy się w rozmowie o tym, co to znaczy być blisko siebie i jak ważna jest miłość do samego siebie. Jagoda dzieli się swoimi przemyśleniami na temat akceptacji swojej drogi.
Rozmawiamy o trudnościach, które napotykamy i o sposobach na uhonorowanie naszych historii. To rozmowa o tym, co nas formuje, prowadzi i jaką podróż odbywa nasza dusza.
MOVE TO LOVE – JAGODA BIAŁEK
Jagoda Białek – specjalistka pracy z ciałem, energią i duszą, wspiera w trwałej zmianie nawyków i łączeniu się z intuicją. Jest trenerem personalnym, instruktorem yin jogi i Choreoterapii oraz Arteterapii. Obecnie wspiera kobiety w procesie samouzdrawiania i transformacji przez ciało. Organizuje warsztaty rozwoju poprzez taniec i ekspresję. Wierzy, że ciało jest bramą do wielowymiarowego rozwoju i kontaktu z duszą, a ruch może być lekki, uzdrawiający i przyjemny. Zapraszam na ceremonie masażu i holistyczne terapie, ucząc się w nurcie taoistycznym i polinezyjskim.
📌 O czym usłyszysz?
00:00 – Wprowadzenie do odcinka
05:00 – Przedstawienie Jagody Białek
14:00 – Miłość do siebie
27:00 – Wartość doświadczeń
35:00 – Wyzwania stawiane przez duszę
42:00 – Siła wewnętrzna i transformacja
50:00 – Bliskość z samym sobą
Transkrypt Odcinka "Świadomość, regeneracja, odrodzenie czyli droga do pokochania siebie przez ciało"
Cześć, witajcie w odcinku podcastu, videocastu Blisko Siebie Razem.
W tym odcinku gości Jagoda, Jagoda Białek.
Tworzy markę „Move to love – Ruch ku miłości” i o tym ruchu ku miłości dużo rozmawiamy.
Jest to odcinek o miłości do siebie.
O byciu blisko siebie, o uhonorowaniu swojej historii i o tym, że wszystko ma znaczenie.
Co przeżywamy, czego doświadczamy i do czego wyzywa nas nasza dusza.
Jest pięknie, głęboko, grubo.
Kiedyś tak się mówiło.
Ja tak mówię nawet.
Jest grubo.
Zapraszamy.
Jest prawdziwie…
Tak.
Witaj, słuchasz podcastu Blisko Siebie Razem.
Jak dobrze, że tu jesteś.
Ja mam na imię Ewa i zapraszam cię do wspólnej podróży ku wewnętrznej wolności,
mądrości i mocy.
Gotowi na przygodę?
Wskakujemy na pokład.
Witajcie, witaj.
Witaj, Jogoda.
Jogodaa.
O, leci mój wewnętrzny krytyk, który od razu mówi.
To trzeba szybko wyciąć.
Proszę szybko wyciąć.
Nie zaczynaj, tak nie zaczynaj.
Witamy cię Ewo, Twojego wewnętrznego Wiesława krytyka
Tak.
Witajcie wszyscy w odcinku podcastu, videokastu Blisko Siebie Razem, który jest tworzony
tutaj w tej pięknej przestrzeni legowiska.
Legowiska tak, aby nam było blisko siebie, miło i razem.
Mam dzisiaj przyjemność gościć Jagodę Białek, moją gościnię tego odcinka, a może i kilku
kolejnych.
Jagoda, bardzo miło mi Ciebie powitać.
Wielka przyjemność tutaj Ciebie gościć.
Jagoda, kochanie, jest…
Jest mentorką holistycznego ruchu, świadomości ciała i duszy.
Jagodę zaraz się wam przedstawi po swojemu.
A ja Jagodę znam, ponieważ spotkałyśmy się nieraz w tańcu i też jestem jej wierną klientką
masaży, które nie są masażami, które są bardziej rytuałami i ceremonią dla mnie.
Więc pewnie o tym będziemy więcej mówić.
Może ja teraz się zamykam i otwieram przestrzeń Jagoda dla ciebie.
Abyś się może przedstawiła do naszych…
Chciałabym powiedzieć słuchaczy, ale słuchajcie, to jest…
Dla naszych towarzyszy.
Dokładnie, to jest videokast i podcast.
I my sobie ciebie zapraszamy, słuchaczu, obserwatorze, tutaj z nami.
Do tego legowiska.
Także jeśli teraz nas słuchasz albo oglądasz, zapraszamy ciebie, weź sobie kawkę, ułóż się
wygodnie, niech tobie będzie wygodnie.
Jeśli idziesz na spacer albo jedziesz, stoisz w korku, weź po prostu głębszy wdech.
I zapraszam cię bardzo serdecznie do tego, żeby słuchać sercem i słuchać całym.
Dziękuję ci Ewa, dziękuję ci maga za zaproszenie.
Patrzę w twoje piękne oczy i po prostu przepełnia mnie wdzięczność.
Dziękuję Tobie, który albo nas ogląda, albo nas słucha.
Jeżeli nas słuchasz i nas nie widzisz, to możesz sobie wyobrazić to legowisko, w którym
jesteśmy, bo naprawdę jest przytulnie.
Zostałam pięknie dzisiaj przywitana przez Ewę.
I czuję się po prostu ugoszczona w jej domu i na tym legowisku.
Jest to piękne miejsce, z którego mogę do nas i do Was mówić.
I chcemy Was zaprosić do takiej podróży…
intymnej do takiej rozmowy z kimś bliskim, właśnie serce do serca.
Więc żebyśmy się poznali, to ja jestem Jagoda, Jagoda Białek.
Tworzę od ponad czterech lat markę „Move to Love ruch ku miłości”.
Zajmuję się szeroko pojętą pracą z ciałem i ze świadomością.
Ponieważ odkryłam, że ciało jest domem duszy i transferem świadomości, więc kiedy się do
niego zagłębiamy, tak jak my dzisiaj z Ewa rozpoczęłyśmy spotkanie tańcem i przepięknym
połączeniem, patrząc sobie w oczy. Po to właśnie, żeby nadawać do Ciebie z serca i z takiej
głębi, która porusza.
Tak jak Ewa wspomniała, znamy się prywatnie, znamy się z tańca, znamy się z ruchu, z
przestrzeni rozwojowych.
I też poznaję Ewę ciało, zaprasza mnie ona do tego, abym podróżowała razem z nią w głąbie
i duszy,
poprzez holistyczne ceremonialne masaże, które trzymam też od wielu lat.
I właśnie w tym momencie one też się transformują, tak jak sporo moich działań przez lata
się transformowało, na po prostu bardziej, w zgodzie z tym do czego mnie serce, na bardziej
rytualne podróże w głąb siebie.
O czym pewnie będziemy jeszcze później wspominać.
Super.
Dziękuję.
Dzięki, Jagoda
Chciałabym dzisiaj z tobą trochę porozmawiać o twojej drodze.
Twojej drodze do siebie.
W ogóle nawet chciałabym się zapytać, jak ty tą drogę nazywasz.
Czy masz jakiś tytuł dla niej?
Dla mnie się zmienia co chwilę.
I chciałabym poznać twoją drogę.
Czym to jest dla ciebie być blisko siebie?
Dzięki.
Ciekawe pytanie mi zadałaś, jak nazywam to słowo jest mi bliskie, dużo też piszę.
Dużo z tej drogi zapisuję, także to też jest ciekawa przestrzeń.
Chętnie sobie zerkam czasami w to, co było kilka lat temu, więc czuję się zainspirowana, że
jak wrócę do domu, to może poszukam tej nazwy, bo nie przychodzi do mnie.
Czuję, że to jest podróż przypominania sobie, podróż przypominania sobie tego, kim jestem,
kim jestem w głębi.
Nie tylko tutaj ciałem, które nosi też imię Jagoda, nie tylko moim ego, ale po prostu moją
wielowymiarową istotą, którą jestem.
I poprzez ciało właśnie łączę się z tą wielowymiarową istotą.
Ale nie było tak zawsze.
Wręcz było totalnie na odwrót.
Teraz nazywam się, tak, mentorką holistycznego ruchu i dbania o siebie.
I uświęcam moje ciało.
Celebruję życie w nim, a kiedyś byłam absolutnie odsunięta od ciała.
I wręcz nienawidziłam go, nienawidziłam swojego wyglądu.
Ogromnie się wstydziłam tego, jak ono wygląda, że nie jest sprawne, że nie jest w kanonie,
który był w społeczeństwie.
No jakoś pokazywany, ale też po prostu w mojej percepcji, w moim umyśle.
Moje ciało było odbierane, że po prostu nie pasuje.
I że nie jest wystarczające.
Dorastałam jako dziecko przy kości,
dziecko przy kości, nie miałam zdrowej relacji z jedzeniem i przez lata to objawiało się na
różne sposoby, ale doprowadziło mnie do takiego miejsca, myślę około 10 lat temu, gdzie
próbując różnych diet, próbując zmienić moje ciało, żeby się dopasowało do tego, jak sobie
wyobrażam, że będę wyglądać dobrze, albo że będę akceptowalna, albo że już będę
wystarczająca, próbowałam tysiąca diet, restrykcji i różnych protokołów, karając moje ciało
za to, że nie jest takie, jak powinno być.
Również bardzo mocno byłam zanurzona w takim aspekcie young, w męskiej energii, w
działaniu, w robieniu, w przepracowywaniu się.
Więc też nie szanowałam tego ciała.
Był też moment w mojej historii bardzo ważny, bardzo ważny, ale bardzo mroczny, gdzie
nadużywałam mojego ciała poprzez substancje aktywne, poprzez narkotyki, poprzez taki
epizod po prostu odciny odlotu i Zupełnego też odłączenia w jakimś stopniu.
Co jednak doprowadziło do połączenia też.
Bo to był bardzo potrzebny etap.
A wtedy byłaś tego świadoma, że robisz to, żeby się odciąć?
Jakby miałaś tą perspektywę głębszą, trochę swoją własną?
Wiesz co, ta perspektywa przychodziła.
Bo…
Też poza tą rozmową, chyba się mnie zapytałaś któregoś dnia, czy pamiętam taki punkt, czy
był jakiś jeden punkt zwrotny.
I szczerze mówiąc, to kilka takich punktów.
Kolejne pytanie.
Takich punktów było kilka, tylko zmiana nigdy się nie dzieje za pstryknięciem palców.
To jest podróż, to jest ewolucja.
I ja też zauważyłam, że jest to taka, w swojego rodzaju, Spirala i na pewnych poziomach ten
sam temat wygląda inaczej.
Więc na pewno dużym punktem zwrotnym u mnie była śmierć mojego brata, który w wieku
33 lat zmarł.
I to w ogóle moją rodzinę, hu, jakby tak zatrzymało.
I po prostu skłoniło do tego, żeby się zastanowić, co jest ważne, tak?
Co jest ważne?
I też on zmarł na raka jelita grubego, więc skłoniło to mnie i moją rodzinę do tego, żeby
zacząć dbać o siebie.
W czym teraz po prostu czuję, że pływam bardzo swobodnie i pomagam innym dbać o
siebie.
Też ogromnym punktem w tej…
Poczekaj, może.
Zrobimy taką małą przerwę.
Mogłabym gadać o tym dużo, ale też nie wszystko naraz.
I też chciałabym honorować tą część twojej historii trudną.
Dla twojego brata i twojej rodziny.
I uznać to doświadczenie.
Dziękuję kochana.
Ja mówię teraz o tym swobodnie, wiesz, bo jest to już temat przepuszczony i objęty z takiej
wyższej perspektywy.
Czyli dokładnie to musiało się zdarzyć, ponieważ nasze dusze się na to umówiły.
I duch mojego brata jest ze mną.
I wspiera mnie w tej podróży.
I oczywiście były momenty żałoby, cierpienia i bardzo, bardzo trudny czas.
Ale im dalej idę, tym szerzej widzę to, że dokładnie tak miało być.
Bo nie byłabym tutaj, gdyby nie to doświadczenie.
Także wielka wdzięczność dla Tomka.
To jest pierwszy raz, że jesteśmy bardzo bliskie.
Bardzo bliskie.
Ja mam doświadczenie bycia osobą wspierającą osobę chorej na raka.
Moja mama zmarła na raka.
I też dla mnie to był taki jeden z punktów zwrotnych.
Ale chyba taki, który najbardziej mnie zawrócił do siebie, do tego szukania wewnątrz.
I tak też absolutnie nie byłabym w tym miejscu.
Przecież cała ta podróż moja w ogóle rozpoznania tego, kim jesteśmy i kim ja jestem,
przeszła przez ten portal.
Wow.
Dziękuję, dziękuję, że się podzieliłaś.
Bardzo mocno to jest, czuję to na serduchu.
A jak dawno to było?
Pięć lat temu.
Także też jest mi to bardzo bliskie, bo z moją mamą bardzo dużo przerabiałam relacje z nią.
Przerabiałam, tańczę z nią cały czas.
I duch mojej mamy jest cały czas ze mną, cały czas się pokazuje, cały czas…
Cały czas mam to połączenie.
Cudownie.
Nawet mam wrażenie, czasami się śmiałam, że mam lepszy kontakt z mamą teraz niż za
życia.
W ramach klaunowania trochę, ale trochę tak też jest.
Trochę tak jest, ja czuję to u siebie też.
Bo to jest z innego poziomu, nie?
Już gdzie iluzje ego i jakichś tam różnych bitew, czy różnych nieporozumień opadają i
możesz się połączyć z esencją, z esencją istoty.
Dokładnie.
Bardzo głęboko wyszłyśmy, no ale jesteśmy głębokie ręce.
Co poradzisz?
Ja miałam tutaj przygotowane pytanie, jak wejść głębiej, ale nie wiem czy…
Może dojdziemy do tego, no.
O, i zapraszamy.
Tutaj mamy jeszcze dwie gościnie.
Tak naprawdę, przepraszamy bardzo, ale to jest nasze legowisko i my wam pozwalamy na
nim być, bo to jest legowisko, w ogóle legowisko przecież się mówi, że to jest dla psów.
Właśnie Etna do nas dołączyła.
Etna to jest Etna, która do nas dołączyła, psineczka.
I wspiera nas właśnie w takich momentach.
To jest psia szamanka.
Dziękujemy.
Dziękuję ci Ewa za podzielenie się Tym kawałkiem i że to był portal, przez który przeszłaś,
to mnie bardzo, bardzo mnie to poruszyło, jak to powiedziałeś.
Że to był portal.
I od razu mi to otwiera taki temat, że w tej podróży, której jesteśmy, czasami się mówi na to,
nie wiem, podróż bohatera czy bohaterki, to właśnie kryzys jest konieczny do przemiany.
Tak.
Często jest trampoliną.
Tak też mamy trochę…
Nie wiem, jakoś ogólnie nie lubię generalizować, ale mam ochotę powiedzieć, tak też mamy
jako ludzie, że raczej motywatorem do zmiany jest ból, niż jak jest mi jej dobrze, to raczej
mniej szukam, jak może być mi jeszcze lepiej, niż jak boli, to naprawdę już muszę zmienić.
Już mi jest tak niewygodnie.
Tak i jest, ale też odkrywam, że tak nie musi być.
Może na pewnym etapie musi, ale już jak właśnie jesteś w tej podróży bycia blisko siebie, to
na pewnym poziomie zauważasz, że możesz uczyć się też nie tylko poprzez ból i cierpienie i
poprzez te kryzysy, ale oczywiście one będą, tylko możesz też wybrać uczyć się przez
miłość.
I poprzez te dary, które sobie dajesz, a nie czekać na przykład do momentu, kiedy świat ci
zaserwuje kryzys, bo często też tak jest.
Że coś czujemy głęboko, że potrzebujemy zrobić jakiś krok, ale boimy się, nie robimy tego
kroku, nie podejmujemy tej zmiany.
I w końcu, z czasem, życie często za nas podejmuje tą zmianę, czy zmusza nas do niej.
A ja też czuję, że na tej ścieżce bycia blisko siebie, bycia też kreatorem swojej
rzeczywistości, my mamy więcej do powiedzenia.
Mamy tą wolną wolę i możemy wybrać, w którym momencie popłyniemy z tymi zmianami,
które są nieuniknione po prostu.
Co Ci tak na co dzień.
Co się zmieniło tak naprawdę?
Jak czujesz, że jesteś bliżej siebie?
To jak to czujesz?
No to kiedyś, jak żyłam takim szybkim życiem, dużo pracy, dużo zadań, dużo też znajomości,
bardzo dużo też spotykałam się ze znajomymi i stawiałam potrzeby innych ponad siebie, no
to w moim dniu nie było za bardzo miejsca i takiej refleksji czego ja potrzebuję, co mnie
karmi, czego ja chcę.
A teraz to jest główny punkt mojego dnia.
Czyli ja wstaję w tym momencie i mam kilka godzin dla siebie, na moje praktyki, na praktyki
pracy z ciałem, czy treningu, czy biegania, czy spaceru, medytacji, pisania, również dużo
piszę.
I zadaję sobie to pytanie: „Jak ja chcę się czuć?”.
Nie tylko, co ja chcę zrobić danego dnia, tylko jak ja chcę się czuć.
Bo kiedyś totalnie nie zwracałam na to uwagi, jak ja się czuję.
I przez to, że nie zwracałam uwagi na to, jak ja się czuję i czego potrzebuję, to mogłam
doprowadzać się do tych skrajnych momentów, do tego skrajnego wyczerpania,
wycieńczenia, czy takiego też, wiesz, nadużywania się.
Nie mówienia nie, kiedy czułam, że nie chcę.
Znamy to chyba wszyscy, nie?
A jak jest u ciebie?
Jak u ciebie wygląda ta różnica teraz, jak czujesz się bliżej siebie?
Przede wszystkim czuję, że kiedyś patrzyłam z takiej perspektywy stara ja i nowa ja.
Stara ja daleko odcięta od siebie, nowa ja ta blisko siebie.
Teraz widzę to jako różne części mnie, które coraz więcej jest ich zintegrowanych, coraz
silniejszy i zdrowszy jest ten zdrowy, dorosły wewnątrz.
Coraz większy mam dostęp do mojego serducha, do mojej esencji.
I jednocześnie też są momenty, kiedy się odcinam i też wchodzę w stare schematy jakieś,
tylko je dużo szybciej zauważam, albo nie mam aż takiej wielkiej potrzeby już.
Ja miałam bardzo dużo, i mam nadal, czuję, jakby to jest częścią mojego życia też, nienawidź
do ciała, jest to, że za gruba, za brzydka, za gruba i nieatrakcyjna, to chyba ze mną było
zawsze.
I szczerze, nie wiem, co to za łatka.
To jest taka korektywna rana, tak ci tu wtrącę, że jest mocna.
I bardzo, bardzo długo ze mną siedziała, bardzo dużo widziałam. Jak bardzo dużo złego mi
to zrobiło w moim życiu.
Jak bardzo wiele sytuacji nie odważałam się pokazywać taką jaką jestem, bo czułam się jak
w takiej zbroi.
No.
A przede wszystkim…
Tak, jak w klatce, dokładnie.
I tą klatkę czuję, że ja ją rozpuszczam już wiele lat.
I to są cały czas kolejne gdzieś warstwy.
I też mam wrażenie, że zapominam trochę, jakie miałam ciało wcześniej.
Ale patrzę tak czysto fizycznie i ważę 10 kilo mniej niż przez bardzo długi okres
utrzymywałam.
Ważę mniej niż w liceum, więc całe moje dorosłe życie było zawsze…
No, się miało być więcej.
Też czuję, że jestem cichsza na co dzień.
W takim sensie, że nie muszę już tak strasznie głośno śmiać na przykład.
I zagadywać też, nie?
I zagadywać się tego, co się pojawia.
Przede wszystkim mam dostęp do tego, co się pojawia.
I może to jest chyba największy zasób.
Ponieważ pamiętam jak na pierwszej mojej psychoterapii takiej przez głowę.
Ja kompletnie nie wiedziałam, co ja czuję.
Na pytanie, co czujesz, ja się zamrażałam jeszcze bardziej, bo ja nie wiedziałam, co ja czuję.
Ja wiedziałam, co ja może powinnam czuć, albo czego nie powinnam czuć.
Albo co wypada czuć w tej danej sytuacji, a czego nie.
Ale co praktycznie i co faktycznie ja czułam, w ogóle nie miałam tego dostępu.
Miałam dostęp, jak zaczęłam już wchodzić trochę bardziej w siebie, to po trzech tygodniach
analizy wewnętrznej, miałam takie, aha, to wtedy ja się poczułam na przykład skrzywdzona,
albo wkurzona, trzy tygodnie wcześniej w jakiejś rozmowie.
I teraz ten jet lag mi się skrócił do…
bliżej jest mi tu i teraz.
Cudownie.
Cudownie.
Wiesz, jak mówisz o tym, to naświetla mi to taki bardzo istotny temat tego, że właśnie
większość z nas, czy większość istot, bo ja teraz czuję, że czuję, a ty też czujesz, bo też to
praktykujesz, to się nie bierze, to się nie bierze po prostu znikąd, tak?
Jest to pewnego rodzaju praktyka, do której potrzebujemy się stawiać, jak mówisz o tym, że
ktoś ci zadał pytanie, jak ty się czujesz, a ty wiedziałaś, co powinnaś czuć, ale też cię to
zakłopotało, tak?
No bo co ja mam teraz powiedzieć?
To nie wiem, czy się z tym zgodzisz, słuchaczu, odbiorczyni, nasza towarzyszko, że to
pytanie właśnie może zakłopotać i sprowadzić, że jeszcze bardziej się boimy, boimy być
sobą i w ogóle przyznać się, że kurde, ja nie czuję, ja nie mam dostępu do tego.
A stało to przyznanie się, że ja nie mam dostępu do tego, co ciało czuję i do tego, co w ogóle
mi w duszy gra, jest ogromnym krokiem do właśnie odzyskania tego dostępu.
Także jeżeli jesteś w miejscu, w którym nie czujesz, nie wiesz co to w ogóle znaczy, jak
emocje przez ciebie przepływają, jakie komunikaty daje ci twoja dusza, no to wiedz, że to
jest okej i że możesz wybrać.
poprzez różne praktyki, między innymi tak proste jak zatrzymanie się i świadome
oddychanie, zwrócenie się do siebie, po prostu zacząć czuć i poznawać, jak różne stany
przez ciebie przepływają.
Także chciałam o tym wspomnieć.
To teraz mam pytanie na to, jak to jest teraz być jagodą białą w tobie?
Dziękuję za to pytanie.
Teraz we mnie, w tym momencie, tu i teraz, ale też w tym momencie mojego cyklu życia, w
tym momencie w mojej podróży, czuję się cudownie.
Czuję się na miejscu.
Czuję, że jestem w swojej skórze i jestem bardzo w niej uziemiona.
Czuję się spełniona.
Czuję, że robię to, do czego byłam przeznaczona.
I czuję się o wiele bardziej radosna niż byłam.
Mniej poważna, mniej ogarniająca, mniej spięta, bardziej radosna.
Czuję się kobieco.
Przez wiele lat totalnie nie czułam się kobieco.
I to jest mocny temat, nad którym się pochylam od wielu lat.
I ta podróż bycia blisko siebie właśnie prowadzi mnie do mojej kobiecości.
i do takiej akceptacji mojej cykliczności.
Tego, że ja nie mogę cały miesiąc tak samo funkcjonować, ponieważ przechodzę przez fazy
cyklu, tak jak natura przechodzi przez swoje fazy, a kiedyś nie akceptowałam tego.
Także jest to też spory temat dla mnie osobiście, który ja nadal jakby przepuszczam przez
siebie, otwieram się na więcej wiedzy, więcej zrozumienia.
Wnikam w siebie i słucham tego, co mój cykl mówi w różnych jego fazach.
A wcześniej wypierałam to, tak?
Nienawidziłam wręcz.
Jak to?
Czemu ja nie jestem mężczyzną?
Przecież ja tu mam krwawić, co miesiąc, rodzić dzieci w ogóle.
I może jeszcze, nie wiem, opiekować się, być wielką matką.
Wielka niesprawiedliwość tego na całej świata, nie?
Dlaczego ja się urodziłam kobietą.
I tak bardzo dużo kobiet ma tą myśl.
Tak bardzo dużo kobiet, które przychodzą do mnie do gabinetu, totalnie nie ma zgody na
siebie, na swoje ciało.
I na ten ich naturalny rytm.
I to jest bardzo, bardzo mocny temat.
Jak chcesz, możemy zaraz w niego wejść.
Tak, zastanawiam się, czy jeszcze raz…
To jest temat na osobne odcinki.
Jak to jest być mną?
Teraz na tej sofie.
Jest we mnie teraz na tej sofie lekka ekscytacja i lekki też stres, bo patrzą na mnie kamery.
I jestem pierwszy raz tak u ciebie w domu, ale nie zjada mnie to.
I tak jak powiedziałaś o tym, że te stany trwają o wiele krócej, tak?
Że po tym też poznajesz, że jesteś blisko siebie, że wyłapujesz szybciej sygnały, no to…
No to mam tak samo.
Może jeszcze rok temu totalnie bym się tutaj trzęsła, tak?
A teraz już czuję się po prostu osadzona bardziej w sobie, więc…
Więc po prostu z taką radością, z radością tu jestem.
Jestem z mega radością dzisiaj.
I z…
Szacunkiem.
Jest we mnie…
Nie potrafię tego określić.
Gdzieś to jest głęboko w brzuchu.
Ale mam taki ogromny szacunek do tego, co robimy teraz.
Do naszych historii i do tego, że ty, która to słuchasz, może też połączyć się z tym.
Z tą prawdą.
Z taką surową, po prostu głęboką prawdą.
Witaj.
Welcome as you are.
O, dzięki.
I totalnie też się nie przygotowywałam do tego spotkania, a kiedyś bym się
przygotowywała.
Jakby, wiecie, perfekcjonistycznie zaplanowałabym, jak ma to pójść w ogóle.
Piękny, co ostatnio do mnie bardzo głośno przyszło.
Zrelaksuj się w swoich niedoskonałościach.
I dla mnie to jest…
To jest jakby mi dawało hamaczek na co dzień.
Właśnie tej wielkiej pani perfekcyjnej wewnątrz, która musi mieć wszystko przygotowane.
To jest mi bardzo bliskie, ja jestem takim trochę ukrytym kujonem.
Może nawet nie aż tak całkiem ukrytym, ale lubię się przygotowywać ponad.
Ja też.
I lubiłam się, zawsze mi to dawało takie wielkie poczucie bezpieczeństwa, że jak ja miałam
poprowadzić godzinny warsztat, to byłam przygotowana na 5 godzin.
I zawsze 5 asów w rękawie jeszcze i coś.
Teraz z perspektywy widzę, że to była bardziej próba kontroli niż zaufania.
I jednocześnie też nie lubię odwalać maniany.
To jest próba równoważenia.
A co z tego, że mówisz, że jeszcze rok wcześniej byś była właśnie może bardziej
zestresowana, to…
No to ja słuchajcie, przyznając się w nagiej prawdzie, ja wczoraj tutaj na tej sofie, dokładnie
wczoraj, nie rok wcześniej, ryczałam i chciałam uciekać na Filipiny i pod wodę.
I w ogóle zapomnieć i zmieniać nazwisko już, bo taka mnie naszła fala wstydu,
nieprzygotowania, nie wiem jak to będzie.
I cały czas taki głęboki wewnątrz.
To jest o zaufaniu.
Tu masz być tylko sobą.
Najbardziej tylko i aż sobą.
Dokładnie.
I chyba to jest ta cała droga.
Tak naprawdę to jest też ten motyw dla mnie.
Bardziej intencja chyba tego całego podcastu, wideokastu.
Bycia blisko siebie razem.
To pokazywania, że to jest tylko i aż.
Chodzi o bycie sobą.
Tu wersja o tą głęboką, czasem kwadratową.
No i właśnie, to jest to, że jest dużo tych wersji i w różnych momentach one mają prawo być.
One w ogóle mogą się rozgościć na tym legowisku życia i być.
Tak wielu z nas wypiera siebie i to, że właśnie może czasami się wstydzić, może się
stresować, może mi nie wyjść, mogę się nie przygotować.
Także bardzo ważny temat.
Dziękuję, że się podzieliłaś swoim wczorajszym doświadczeniem.
No pewnie, kurczę, to są warstwy, co nie?
Myślimy, że już jesteśmy tutaj paniami na legowisku i wszystko jest możliwe.
A czasami wychodzi we wnętrza dziewczynka, która puka i mówi, no tutaj jeszcze się
wstydzę, jeszcze się boję.
Ja miałam takie doświadczenie nawet tej…
Tego stycznia, tego roku, 2024, że wyszłam przed grupę ludzi, 60 osób i po prostu spaliłam
się ze wstydu.
Pomimo tego, że czuję, że jestem kobietą w swojej mocy, wiem co robię, wiem po co tu
jestem, wiem do kogo mówię.
Ale totalnie całe moje ciało się trzęsło.
I wiem, że to było dla mnie mega potrzebne.
Żebym ja się połączyła głębiej ze sobą, właśnie spotkała się tak blisko z tą częścią, która się
trzęsła.
I z tą, która potem, bo to co się dzieje potem jest też ciekawe, nie?
Potem te wszystkie myśli, które mnie naszły, powinno być lepiej.
Nie dałaś rady, jak to tak?
Teraz wszyscy o tobie coś tam.
Po prostu gadanina tak wielu krytycznych myśli.
I właśnie ja to miałam sobie obejrzeć.
Po to się spaliłam ze wstydu, żeby obejrzeć sobie to, co tam się we mnie poruszyło.
I jak ja mogę to ukochać.
Gdzie ja jeszcze siebie oceniam?
Bo nikt mnie tam nie ocenił, nie?
Piąteczka.
Potrzebuję przybić.
To jest story of my life.
Myślę, że poprzedni rok cały od pierwszego nagrania wideo, albo podcastu i audio do nigdy
nie wypuszczenia go przez cały rok bojąc się tego i sama słuchałam swojego głosu i to mi
wystarczało, ile jeszcze tam było. Cały rok ten Wiesiu, mój wewnętrzny krytyk, teraz już jest
Wiesiem.
Ten Wiesiek to taki sku****** był jeszcze.
On naprawdę, jak zaczęłam słuchać tego głosu, bo wcześniej on wychodził, ale ja go
odpychałam.
Dobra, dobra, muszę teraz robić, działać widzią.
Albo, dobra, ale mimo tego, na spiętej dupie, za przeproszenie.
Jak zaczęłam słuchać tego głosu, to się
okazało, że on jest kurczak.
On jest naprawdę ostry, szorstki, niemiły.
Nikomu nie życzyłabym, żeby do kogoś tak się mówiło.
Jak ja sama do siebie, właśnie.
I to chyba dla mnie był taki duży kubuł zimnej wody.
Jak zaczęłam słuchać tego głosu, co ja sama do siebie mówię. I w ogóle mnie to nie zdziwiło
jak wcześniej.
Miałam taki okres też, że od nienawiści do tego, że ja bym chciała siebie pokochać, ale ja nie
wiem jak.
Jak ja mam to zrobić?
Nie da się takiego działać.
Tego się nie da, tego się nie da, tego się nie da.
To jest tak zwana miłość warunkowa, nie obejrzała warunkowa, tylko warunkowa.
Dokładnie.
I to jest jakby moja droga właśnie dokładnie przez co przechodziłam.
I te warunki i rozpuszczanie tych warunków i tego co teraz się pojawia.
Boże, mam potrzebę wziąć jeszcze jakiś oddech, bo czuję, że mi się zagęściło trochę w ciele.
No bo mocne to jest, prawdziwe co mówisz.
I też to, no właśnie, zrobiłaś to o czym chciałam teraz powiedzieć, jak się pojawiają w nas
jakieś ważne, trudne czy też trudne tematy.
No to jak sobie z nimi radzić?
Jak je przepuszczać?
No i ty od razu intuicyjnie miałaś ochotę to przepuścić po prostu przez siebie i wziąć
właśnie ten głębszy oddech, z którego wszystko się zaczyna i na którym wszystko się
kończy.
Jak sobie radzić samemu ze sobą i jak się…
Jak tu się pokochać?
Jakie są w ogóle kroki do tego?
Czy są jakieś kroki?
Ktoś mi może narysować mapę?
Mam tą mapę!
Czy to jest mapa?
Mam tą mapę!
No tak, chyba każdy z was się może z tym połączyć, że na tej ścieżce bycia blisko siebie,
czasami mega mamy ochotę, żeby ktoś nam narysował mapę, dał dokładne wskazówki i po
prostu powiedział nam, że nasze życie będzie takie, tylko zrób to i to.
No i cały myk jest taki, że tylko my mamy tą mapę i ona się rysuje z każdym jednym tu i
teraz.
I z każdym jednym krokiem.
I to jest tak jak…
Nie wiem czy kojarzycie takie kafelki, które się świecą jak na nie…
Zaświecają się jak robisz na nich krok.
I kolejny się zaświeca dopiero jak postawisz kromlon.
I ja obserwuję, że…
No właśnie tak to jest w tej podróży.
Umysł chce wiedzieć, Wiesiek twój chce wiedzieć.
U mnie Kaśka, surowa Kaśka, też chce mieć plan i porządek.
Witamy.
Jak widzisz to…
Nazywamy nasze ego, to też może być ciekawa praktyka, żeby ze sobą pogadać, bo
wspomniałaś o tym, że wcześniej nie gadałaś ze sobą i spychałaś to, co to ego ma ci do
przekazania, co ten Wiesiek, co tam za wibracja jest.
W tym krytycyzmie i skąd ona się bierze.
Dla mnie to są różne części mnie.
Nie wiem czy bym w ogóle nazwała je jako jedno ego.
Ale może tak, to jest ta człowiecza część.
Tak, człowiecza część, która niesie w sobie po prostu pamięć emocjonalną i schematy
programu, takie automaty.
I każdy z nas ma wiele tych części i bardzo dobrze o tym mówisz.
Na różnych etapach rozwoju.
Zaczęłyśmy tu dużo wątków, ale zaraz się posklejamy z powrotem.
Albo i ni
Zaufaniu, że przepływa to
to co ma.
Także…
Nikt nie może nam tej mapy dać, tylko my sami sobie ją rysujemy.
Częścią tej mapy jest też, moim zdaniem, to samo poznanie tych różnych części siebie i
stworzenie swojego wewnętrznego domu na tej wyspie, na tej mapie.
Tak, o jak pięknie, że to wspominasz.
Od razu mi to otwiera miejsce w serduchu.
Moim takim pierwszą rzeczą, przypomniałam sobie teraz co robiłam, to jak tak skupiałam
się w sobie, na sobie i zamykałam sobie oczy, brałam oddech i tak wchodziłam do serducha,
to wyobrażałam sobie, że tam jest taki mini pokoik.
To jest taki mój pokoik, tej mojej esencji w serduchu.
I początkowo to była wizja takiej, no jak celi, taka surowa mała klitka, wręcz miałam takie,
ale było łóżko już, tylko takie polowe, rozkładane.
Ja bardzo dużo widzę, miło je widziałem i dlatego mi się to tak pojawiło jako kreskówka
drobnym duchy.
Właśnie to, o czym wspominasz, to dla mnie bardzo świadome rozgaszczanie się tam.
I tworzenie sobie tam miejsca i domy w sobie.
I mam wrażenie, że to już mi się tak rozpłynęło trochę na to mieszkanie.
Ale na pewno już tam jest przestrzenny ogród cały się stworzył, więc…
Ja w tych różnych moich praktykach zasilam to miejsce.
Cudownie, prosto.
I to już chciałam dołożyć do tego, bo wspomniałaś, że to jest praktyka i że to nie przychodzi
znikąd.
To jest dla mnie jak trenowanie mięśnia.
Trenowanie mięśnia, wracania do siebie, regulowania swojego systemu nerwowego w
danym konkretnym momencie.
oddech, trzepotanie się.
Co w niej masz, a jakie ty masz ulubione?
Właśnie takie, wprowadzając do na co dzień, co możemy wykorzystać, co ty możesz, czym ja
się mogę zainspirować.
To też łączy się z tym, co chciałam powiedzieć o tym, jak sobie radzić z tym wewnętrznym
krytykiem, czy jak prowadzić się do samopoznania właśnie.
Bo to się wszystko łączy, o czym przed chwilą też mówiłyśmy.
I właśnie łączenie się ze sobą, malowanie tej mapy swojego życia.
Ta mapa maluje się od środka, więc to co ja polecam, żeby wejść do środka i żeby siebie
poznać i ten swój wewnętrzny dom najpierw poznawać, potem kreować i dogadywać się z
tymi różnymi swoimi częściami.
Robić na nie miejsce, robić na nie miejsce.
To ja polecam świadomą pracę z ciałem, ale taką, która jest oparta na słuchaniu i słyszeniu.
Czyli niekoniecznie wykonywanie treningu od A do B, który mi ktoś napisał.
Trzymam od A do Z.
I po prostu trzymanie się sztywno ram.
Tylko raczej, nawet jeżeli masz ten trening, super.
Spojrzenie na to, co Ci robią te ćwiczenia, jak Ty je czujesz w ciele.
Bo nie ma nic złego, tak?
W strukturze i w treningu, czy w praktykach jogi, czy w praktykach pilatesu, czy w treningu
personalnym, bo ja też jestem trenerem personalnym, więc jest to potężne narzędzie do
tego, żeby budować silne centrum.
Oprócz takiej świadomej pracy z ciałem, to dla mnie też ogromnym elementem takiego
samopoznania i zbliżania się do swojej esencji jest zatrzymanie, pauza, wciśnięcie pauzy.
i założenie się tej w tej jakości ing, w byciu po prostu, w nudzie w ogóle.
Wow.
Nuda jest święta.
Rzadko się nudzę, bo dużo się dzieje, tak?
Żyjemy w ogóle w momencie mocnego, kosmicznego przyspieszenia, takiej wirówki
kosmicznej wręcz.
Ale i tym bardziej to zatrzymanie jest kluczowe.
Zatrzymanie, głębszy oddech.
Joga nidra jest taką cudowną praktyką, która niesamowicie relaksuje ciało.
Różne też techniki.
Właśnie zanużone w tym aspekcie yin, aspekt yin to ten kobiecy aspekt, który przyjmuje, to
np.
właśnie udanie się na masaż czy na terapię.
Tak żeby pozwolić sobie się oddać i nic nie musieć przez chwilę i pozwolić komuś się sobą
zaopiekować.
To też potrafi nas niesamowicie ze sobą połączyć.
Bardzo mi jest bliskie, praktykowanie tańca, tobie też.
Taniec jest dla mnie w ogóle taką świetną praktyką.
I tak tylko tutaj wspomnę, że w tych moich latach ostrego imprezowania i też było trochę i
lekkiego, i al dente, i mocnego, no po prostu powiedzmy sobie ćpania, tak?
Ale w tym wszystkim była muzyka i był taniec przede wszystkim.
I nie zawsze były jakieś substancje, po prostu ten taniec…
Ja później, lata później zrozumiałam o co tu chodziło.
Tu chodziło o ten trans i o ten taniec.
I o przepuszczanie różnych energii przez siebie i emocji.
Także dla mnie remedium jest praca z ciałem na różne sposoby.
I mówię o tym przy każdej okazji.
bo naprawdę to działa.
Dla mnie to działało i działa to dla setek osób, z którymi już pracowałam.
Ten ruch się rozprzestrzenia coraz bardziej, wracamy do ciała zmysłu.
To też jest element tego, jak sobie pomóc, jak sobie radzić z wewnętrznym krytykiem.
Czy ja muszę zawsze go słuchać, czy mogę sobie potańczyć z nim?
i coś w tym tańcu rozwiązać.
Czy mogę na chwilę się zdystansować, zrobić sobie medytację i wrócić do tego krytyka,
może już z inną perspektywą.
Czy do różnych innych części nas.
Często, wiesz, jest tak, w moim doświadczeniu też, że jak się uaktywnia np.
strach, emocje, które ciężej jest mi przepuścić, albo zaakceptować, może taki moment chyba
bliżej by mi było do tego.
Są takie momenty, kiedy mam wrażenie, że Tracę ten dystans, że mam wrażenie, że
zatapiam się w tych myślach, że to ja jestem taka.
I to zatrzymanie, ten moment, to jest też jak to jest część.
Nie jesteś prawdą objawioną, nie jesteś elementem, obrazkiem.
Właśnie o ten moment chciałabym się zapytać, bo wydaje mi się, że to jest taki ważny
moment.
Wiesz, takiego trochę uczepnienia, przypomnienia sobie.
Bo czasem można się zatopić na kilka dni, miesięcy.
Są ludzie, którzy całe życie są zatopieni w odgrywanie po prostu jednej historii i taka
uczepienie.
Myślę, że dla mnie to jest przynajmniej ogromna część tej drogi, że właśnie wychodzimy z
tego do świadomego większej relacji.
Ale właśnie mam do Ciebie takie pytanie bardziej do…
o radę.
Rzadko proszę o radę, a tutaj mam ochotę na taką konkretną radę właśnie.
Co mogłoby być takim, wiesz, uszczypnięciem, jak nie pamiętam, że mam oddychać.
Albo biorę ten oddech, ale on mi nie pomaga, wiesz.
Zabiera mnie układ na głowę, od razu wchodzi w takie spięcie.
Bardzo dobre pytanie.
I to sięganie po tą energetyczną pauzę, po taki właśnie ten moment, Ja czuję, że też zależy.
Jakby zależy od tego, co ten moment strigerowało i jaki też jest twój automat.
Ale dla mnie odpowiedzią na to jest to, że to też jest pewien proces budowania sobie
przestrzeni pomiędzy…
Bo to, o czym my teraz rozmawiamy jest takim schematem.
Pojawia się myśl, potem pojawia się emocja, potem pojawia się od razu reakcja.
Ale nie ma miejsca pomiędzy myślami.
Wstało się, nie?
I…
To jest okej, to jest naturalne, jesteśmy ludźmi, ale naszym, czuję, zadaniem w tej ewolucji
świadomości jest to też, żeby nie żyć z automatu, tylko robić przestrzeń pomiędzy tymi
rzeczami, które prowadzą do reakcji i do wyboru, tak?
Bo potem robi się z tego wybór.
Czasami mało ważny, a czasami bardzo ważny.
A tak naprawdę chyba, czuję, wszystkie są ważne.
W każdym razie, moim zdaniem, Praca z nawykami i z dobrymi schematami, które w sobie
wdrukowujesz, w takiej zamianie na te automatyczne reakcje, to jest to, co cię uratuje
wtedy, kiedy ty nie masz świadomości, żeby wziąć ten oddech, żeby się uszczypnąć.
Kiedy już jesteś siły.
Tak, kiedy już jesteś totalnie w ogóle zanurzona, tak?
I to też jest okej się zanurzyć i popłynąć, czasami musimy wręcz, ale jeżeli masz dobre
nawyki budowane w swój system nerwowy, to na przykład pójdziesz sobie na spacer, nie?
I stwierdzisz, dobra, nie mogę teraz w ogóle podać tej decyzji, tylko fu, przewietrzę się.
Albo włączę sobie muzykę i przetańczę to.
Ale to też, te wybory, one jakby…
Świadomy wybór za każdym razem tego, a może teraz to, a może teraz to, dużo kosztuje.
Więc stworzenie sobie codziennych rutyn, rytuałów, coś co dla Ciebie zaczyna być takim
zdrowym automatem, moim zdaniem jest mega kluczowe.
Mega.
I to jest to, na czym ja się skupiłam w mojej pracy.
W pomaganiu, tym momencie kobietom w takim mentoringowym programie, poszerzaniu
ich świadomości i budowaniu zdrowych nawyków, żeby to, co robią automatycznie, je
wspierało.
Bo nie możemy żyć z świadomości i w zen cały czas.
Nie.
To kosztuje mega dużo energii.
Mega!
No wiemy, ja mogę iść do pracy na etat, bo nie mam czasu, tyle energii.
Bo nie kosztuje to świadomość, że się aktywować.
No właśnie, stałam pięć lat już, tak.
To wiadomo, wiesz, nie?
Dobry, dobry, dobry, no.
Tak, ale to jest mniej więcej blisko jest mi do takiego porównania, jak się jedzie na podróż,
na wakacje i albo się ma jeśli się codziennie zmienia miejsce zamieszkania, to wymaga
bardzo dużo ogaru takiego codziennego, gdzie ja będę dzisiaj spać.
I to jest, z jednej strony, dla mnie to było zawsze ekscytujące, ja to lubię.
I to jest częścią wakacji, ale po.
Takich wakacjach jestem zmęczona, tak.
Ja potrzebowałam urlopu, żeby ktoś się mną zajął.
I zrobił mi jedzenie, żebym nie musiała szukać, żebym ja to przeżył.
No, więc blisko jest do tego.
Super, nawyki.
To znam, że nie powiemy dzisiaj o dyscyplinie.
Jest ing i jest yung.
Jest zaufanie, jest przepływ i spontaniczność i jest struktura, która wspiera.
Tak jak mówisz, dyscyplina.
Chociaż mi jest bliższe słowo praktyka.
Bo słowo dyscyplina etymologicznie kojarzy się z jakimś pierniczem wojskowym.
Ja to zobaczę na linijkę, no właśnie, po łapach będzie.
A słowa też mają znaczenie i mają moc.
Ja w tym momencie, kiedyś używałam dyscypliny miłości, ale teraz nie używam słowa
dyscyplina.
Tylko właśnie sięgam po praktykę.
Po jakiś rytuał, czy po jakąś rutynę, do której ja się stawiam.
Ja nie idę tam za karę, albo ktoś mi nie każe z tą linijką tam iść, tylko ja się stawiam z mojego
świadomego wyboru.
Jak wcześniej i wcześniej padło to pytanie, jak siebie pokochać, ja nie wiem jak.
I to się łączy z tymi nawykami i z tym stawiają się.
Bo wybierając, zwrócić się do siebie i podjąć się właśnie tego kroku ku samomiłości, to dla
każdego to będzie troszeczkę inaczej wyglądać.
I to nie jest tak, że dla ciebie zadziała joga, a dla kogoś zadziała malarstwo, gdzie się
wskazuje ręką na piękne dzieła.
Ponieważ każdy z nas ma w sobie unikalną esencji, unikalną wibrację i dla niego będą
pewne rzeczy działać.
Też jesteśmy totalnie indywidualni i na różnych etapach naszego życia i rozwoju różne
rzeczy będą działać, ale bez stawienia się do siebie, No to jakby pokochanie siebie może się
nie zadziać, no bo kto ma to zrobić dla Ciebie, tylko Ty możesz to zrobić.
Ktoś wreszcie wypakował i niech to będę ja sama, ale bez mojej wiedzy proszę.
Tak, dokładnie, ja tu będę siedzieć i poczekam na samozbawienie.
To jest bycie, wiesz co ja to nazywam byciem w trójkącie dramatycznym ratownik kat ofiara
na siebie.
Tak, oj tak.
I będę dla siebie, dla mnie to też jest duża Kwestia balansowania, gdzie jest miłość do siebie,
gdzie jest pobłażanie.
Tak, tak.
To nie są…
Bo dla mnie to.
Jest teren do eksploracji.
To jest teraz…
Samej, wewnętrznej, indywidualnej do…
Nikt nie dotyczy na to mapy.
To jest totalnie indywidualne dla nas.
Tak.
Absolutnie.
I każdy z nas tylko poprzez samopoznanie, poprzez zagłębienie się w siebie będzie czuć z
czasem, Czy potrzebuje zbalansować, zharmonizować jakiś fragment swojego życia poprzez
np.
więcej działania, więcej odwagi, więcej ogaru?
Czy może na odwrót, w ogóle odpuścić na chwilę, nie?
I to w różnych aspektach życia, relacji, pracy, relacji ze sobą, to codziennie się morfuje i
zmienia.
Więc nie dziwię się, że nie jesteś na etacie, bo to jest w ogóle jako paradoksalne.
Byłam na kilku naraz, w wielu projektach, więc tak.
I zauważam to w swojej historii też.
15 lat young, totalnie, silne, ostre działanie, ciach, ciach, ciach.
I rdzenie wszędzie po świecie.
Tajskie dostarczanie, nie?
Tak, absolutnie.
I jednocześnie, a teraz w drugą stronę uścieweczka i totalne odpuszczanie.
Na przykład dla mnie taką nową rzeczą jest usiąść i odpocząć nawet 3 minuty oddech i sobie
tylko się skupić na sobie zanim ogarnę ten bałagan ojej to przez wiele lat mentalnie nie
mogłam usiąść w buncie byłam i nie będę teraz.
Tego sprzątać bo przecież mam odpoczywać ale.
W głowie cały czas mam zacisk że no jak przecież trzeba nie można odpocząć bez i takie
pozwolenie sobie na takie zwykłą trzy minuty najpierw ja.
Kupi poczekają i złe bardzo.
Najpierw ja.
Bardzo mocne to jest co mówisz i ważne.
I też czuję, że wielu może mieć z tym wyzwanie.
To może być wyzwanie dla wielu.
Że najpierw ogarnę wszystko dookoła.
Męża, dzieci, pracę.
Postrzątam dom na błysk i potem może zostanie dla mnie trzy sekundy.
Ija tak żyłam, żyłam tak przez tyle lat i to było tak wyjaławiające i bardzo fajnie, że
wspomniałaś o tej huśtawce, czyli ja też mam podobną historię, że po prostu wiele lat dużej
aktywności, służenia innym i po prostu też dostarczania rezultatów i jak się zwróciłam do
siebie, do mojego ciała, do tego w ogóle co ono czuje, to słuchajcie, ja odkryłam tak ogromną
Tak ogromny pokład zmęczenia, frustracji.
Że w ogóle czułam, że ja mogę.
Iść już na emeryturę, nie?
Jakby w ogóle już dwadzieścia coś lat, ale ja w końcu dopuściłam do siebie to zmęczenie i to
nadużywanie siebie.
I to było ogromnie mocne.
I ja do tej pory się zregeneruję.
To nie jest tak, że ja się zregenerowałam i mówię, że hej, ja po prostu o wiele więcej teraz
inwestuję w moją regenerację.
Nie mówię poświęcam, bo ja niczego nie poświęcam.
Ja tylko dostaję, jak ja o siebie dbam.
To jest mi bliskie bardzo, wiesz?
Ja mam wrażenie, że dwa lata po tym, jak przestałam pracować tak ostro, to miałam
Symptomy burnout’u.
Dopiero wtedy, jakby to wszystko, jak zaczęłam dopuszczać do siebie, jak zaczęłam
dopuszczać żałobę po śmierci mojej mamy, to ona puściła tamę na wszystkie żałoby, które
nigdy nie były przy mnie w życiu.
Więc to się okazuje, że to nie ucieka, nie?
Że to jest.
Dokładam sobie i dokładam.
Nie super.
Jakoś to uniosę, nie?
Co, ja nie dam rady?
To są takie programy, którym warto się przyjrzeć.
Że nie trzeba ich już nosić.
Możemy wybrać.
Właśnie to jest tak przepiękne w tej całej podróży, że my możemy wybrać.
Tylko potrzebujemy też większej odpowiedzialności za to.
I to jest clue.
Mam ciarki na ciele całym, więc jest to clue.
Bo nikt za nas tego nie odpuści.
Nikt za nas nie wybierze inaczej.
Nikt za nas nie uzna tego, bo te nasze schematy, nasza historia, nasze traumy, nasze rany, to
jest ważne.
To jest ważne, to się zdarzyło po coś.
A też obserwuję taki schemat, że aaa, to tam…
Trzeba żyć, nie idziemy dalej.
I to się właśnie, tak jak pokazałaś, po prostu piętrzy na tych barach i potem większość ludzi
chodzi tak.
Pokazuje tutaj po prostu garb i przykurczone ramiona, które tak bardzo dużo sobie
trzymają.
I naprawdę piękne jest to, że możemy wybrać i ja czuję, że ja mam misję, żeby o tym
przypominać.
I też zwracając się do siebie, zwracając się do ciała, my zaczynamy słyszeć i rozumieć.
I mamy szansę uznać tą historię.
I dopiero w tym momencie, moim zdaniem, uznania to może odpuścić.
Bo jak my to wypieramy, no to jak?
Jak mam je w patronom odpuścić?
Jakbyśmy to poruszyła teraz.
Ogrom.
Ten ogrom tej podróży, wiesz?
Mam ochotę powiedzieć majestat.
To jest coś, czego…
To jest podróż na całe życie.
W czym chylę naprawdę czoło.
I twoje historie.
Wiesz, ostatnio słyszałam…
Zadałam zresztą pytanie, bo słyszałam wielokrotnie, że nasza medycyna jest w naszych
ranach.
Strasznie mi to nie pasowało.
Bo bardzo nie chciałam, że jak już całe życie byłam w tej ranie i wreszcie ją widzę, to mam
tam siedzieć całe życie jeszcze?
To już nie chcę tam w ogóle siedzieć.
I bardzo mocno dotarło do mnie, że nasza medycyna jest w naszej…
w naszym ozdrowieniu, w naszej radości, w kochaniu tego miejsca i w transformacji, tak jak
mówisz.
No i tu leży ta.
Moc.
Także jeśli się w tobie coś porusza przy naszej rozmowie, to też może być dla ciebie sygnał,
bo jedną istotę poruszy coś, drugą coś i nigdy nasze emocje nie są przypadkowe.
Ja będę też dzisiaj na moim Instagramie robić live’a na ten temat właśnie, o czym w ogóle są
emocje i dlaczego one są kobieco mocą.
One są niesamowitymi wskaźnikami, informacjami, które dają nam wgląd w naszą
interpretację rzeczywistości i w to, jak w ogóle w danym momencie życia, w danym
scenariuszu my się czujemy i czy tam nam jest dobrze, czy tam nam jest źle.
Bo nasze emocje są właśnie takim wskaźnikiem.
Nie termometrem, ale wiecie o co chodzi.
Padło tutaj tak wiele cudownych rzeczy i czuję, że Ogromnym uzdrowieniem też jest to, że
my o tym mówimy i pozwalamy sobie na ekspresję.
Na ekspresję.
Ja go teraz pokazuję tajemniczy i pokazuję malarstwo.
To jest, wiesz, dla mnie to jest…
Nie wiem czy to jest cel, ale to jest największy bonus tej drogi, że okazuje się, że jestem
malarką, że tworzę, że chcę się wyrażać, że moje ciało chce, że jest dużo bardziej elastyczna i
jest żywe.
Po prostu mam wrażenie, że im więcej Takiej życiowej energii płynie, dzięki temu, że
zrzucam z ciała te różne warstwy, te różne blokady, to wszystko co było zakorzenione w
tym ciele, to moje ciało się inaczej zachowuje, ja mam więcej energii, jednocześnie chcę mi
się więcej tworzyć.
Także dziękuję, że o tym wspomniałaś.
Dosłownie ten temat jest ze mną bardzo mocno w tym tygodniu.
Jestem w takim podziwie dla siebie i przybijam sobie piątkę ile w takiej lekkości i radości
jestem w stanie w tym momencie stworzyć w życiu.
i zostaje mi, jakby zostaje.
Mam czas dla siebie, na swoje praktyki, jestem też kreatywna, piszę wiersze, maluję i po
prostu jest we mnie więcej miejsca.
Ale dlatego, że ja to miejsce zrobiłam, tak jak wspomniałaś, więcej energii życiowej
przepływa.
Czyli w tych wszystkich naszych historiach, traumach, niewyrażonych momentach jest
zablokowana energia.
Dużo się mówi o uwalnianiu, o uwalnianiu emocji, uwalnianiu energii.
Ja też dużo o tym mówiłam przez lata i nadal mówię, ale poszłam trochę o krok dalej, żeby
nie tylko uwalniać, tylko w tą przestrzeń coś włożyć, a najlepiej włożyć tam miłość i to, co
jest ci potrzebne.
I to jest wtedy uzdrowienie, kiedy nie tylko cały czas z siebie wyrzucasz, bo można złość
wyrzucać cały czas, ale czy to prowadzi do uzdrowienia tego tematu, który cię złości.
To już potrzebujesz sprawdzić na sobie.
Także warto, ja czuję, że taką konkluzją tego, co mówisz, tego, co ja mówię, jest, że tak,
absolutnie warto siebie odkrywać, poznawać, pozwalać sobie na czucie też tego, co trudne,
co bolesne, co po prostu, co trzyma te bary w tym wdowim garbie, co trzyma ściśnięty
brzuch, co objawia się różnymi dysfunkcjami, My nie jesteśmy stworzeni do tego, żeby
chorować.
Te choroby, te dysfunkcje są informacjami, tak samo jak nasze emocje.
I jak wejdziemy z nimi w relację, nie w wyparcie tabletką, czy jakimiś innymi po prostu
technikami, tylko w relację, w głęboko wejście w ten ból, w to, co ta dana informacja ma
nam do przekazania, no to wtedy następuje właśnie dostęp do tej energii, którą możesz
uwolnić, I potem z przestrzeni miłości możesz objąć ten kawałek siebie, że kurczę, miałam
prawo, miałam prawo tak się czuć, tego doświadczyć, taki schemat sobie wyrobić, bo nasze
ciało i psychika nigdy nie robią nic wbrew przeciwko nam.
To wszystko było potrzebne.
Te różne schematy i choroby też.
I z tej przestrzeni miłości odzyskać więcej swojej siły i kreatywności.
Absolutnie, absolutnie tak.
Nie, nie.
Nic.
Dla mnie nic nie jest w stanie być pokochane i uzdrowione, jeśli patrzę na to z innej części,
która ją ocenia.
To jest takie podejście IFS, Internal Family Systems, gdzie się pracuje z różnymi częściami.
Ostatnio usłyszałam, że jeśli patrzysz na coś w sobie, i nie czujesz tam miłości i akceptacji, to
znaczy, że patrzę w innej części, która jest zraniona, a nie z tej mojej esencji, której jesteśmy.
I się rozpływa.
I właśnie, jak patrzeć oczami tej esencji, jak patrzeć oczami duszy.
No bo mówić o tym, a robić to, to jest coś innego.
No i do tego też potrzeba praktyki stawiania się.
I to, co zrobiłyśmy na samym początku dzisiaj, w tym otwarciu przestrzeni, Po łączeniu się z
sercem, zaprosiłyśmy też Ciebie do wzięcia kilku głębszych oddechów.
To czasami może być aż tak proste, jak zatrzymanie się i oddychanie do siebie.
I łączanie się z potencjałem serca.
Słuchajcie, ci którzy nas nie widzicie, ale słuchacie Wasze legowisko, pewnie usłyszycie
mlaskanie dwóch pieseczków, bo przyszły dwie psie szamaneczki.
One dla mnie są taką wielką inspiracją, kiedy one dokładnie czują, w którym momencie
mają się pojawić.
Dokładnie czują, że teraz jest już kropka.
Dochodzimy do podsumowania, do zakończenia.
Witamy, gratulujemy.
I to jest…
Wiwatujemy radosnymi ogonami.
Tak, dokładnie.
Wiwatujemy radosnymi ogonami.
Także jeśli nie oglądacie, to warto zobaczyć chociaż machające ogony.
Bo to jest zawsze bardzo dużo radości.
Tak.
O, a na te tematy można wiele cykli nagrać i wiele książek było nagranych i napisanych i
cieszy mnie to, że dzielimy się też swoim kawałkiem i bardzo dziękuję za pokazanie twojego
kawałka.
Naprawdę wierzę, że ten nowy świat i wewnętrznie i zewnętrznie, to jest poszerzanie
miejsca na wszystko i na wszystkich, niż wybieranie.
Więc jesteście jednym z pierwszych kolaży, jak to jest być blisko siebie, razem, na tej naszej
mapie.
Ogromna wdzięczność.
Dziękuję Ci, dziękuję Ci siostro.
Czuję się zaszczycona, że mogłam tu być, że mogłam też posłuchać Ciebie i też podzielić się
swoim kawałkiem.
I od razu nasyłał się to, że to co się nam przydarza…
Dokładnie ma się nam przydarzać, żeby realizować cel naszej duszy.
I jeśli czasem masz wszystkiego dosyć i myślisz, że dlaczego spotykać to, co cię spotyka, no
to chcę ci dać takie otulenie wiedzą, mądrością, że dokładnie takie doświadczenie sobie
sama wybrałaś czy wybrałeś z wyższej perspektywy i ono cię prowadzi do ewolucji, ono cię
prowadzi dalej.
I zapraszam cię też do takiej perspektywy umiłowania tego.
Nie oceniania, tylko właśnie umiłowania.
I w tej perspektywie umiłowania naprawdę otwierają się kolejne portale.
To jest trudne.
To jest lubią sami bardzo trudne.
Ale praktyka pomaga.
Też uznajemy.
Tak.
A praktyka pomaga.
A praktyka pomaga, to praktyka.
Ja się bardzo cieszę, że zmieniłaś to praktykę.
No taką mam rolę też w tym zieleniu.
Cudownie.
Słuchajcie, pod opisem odcinka i podcastu będą wszystkie informacje od Jagody, gdzie
możecie ją spotkać, gdzie możecie więcej się dowiedzieć, zobaczyć też, co jagoda oferuje,
jakie Jakie dary film wnosi do tego świata.
Zapraszamy!
No, jeśli mogę ja zaprosić serducha.
Tak mówiąc i patrząc jeszcze do ciebie, że w tym momencie realizuję program
mentoringowy z kobietami.
Jest to program oparty na samopoznaniu poprzez różne metody, o których dzisiaj
wspomniałyśmy i samo uzdrawianiu.
Ja prowadzę kobiety do tego, aby zbliżyły się do swojej esencji i poznały swoje dary,
budując też zdrowe nawyki.
Ponieważ odkryłam, że w nawykach jest clue, o którym już wspomniałam.
Następna edycja tego programu odbędzie się na wrzesień.
To jest 3,5 miesięczny program, zarówno we Wrocławiu, jak i online.
I ja pracuję tylko z kilkoma istotami głęboko, gdzie też budujemy połączenie serca do serca.
Bo to nie jest oczywiste, żeby otworzyć się przed każdym ze wszystkim.
Także mi bardzo zależy na takiej intymnej, bezpiecznej przestrzeni i głębokiej podróży.
Więc ja wspieram Ciebie w podróży wokół siebie.
I też oferuje ceremonie masażu i rytuały ukochania kobiecości.
Za chwilkę też ta oferta będzie widoczna.
I tańczę.
Tańczę na co miesięcznych warsztatach, które trzymam.
Transformacja przestaje z jej ekspresji, gdzie też zanurzamy się w ekspresję rysunku, ale też
tańca intuicyjnego.
I te warsztaty są cykliczne, co miesiąc.
Są też bonusem do programu, który realizuję z kobietami.
Także jeśli to z Tobą rezonuje, można zapisać się na listę oczekujących na program.
Wszystkie informacje będą pod spodem.
Ja mega dziękuję Ewie jeszcze raz.
I dziękuję Jagoda Białek.
Move to love.
Dziękuje wszystkim, którzy nas wspierali, żebyśmy się dzisiaj tu mogły spotkać.
I Tobie, obserwująca, słuchaczu, słuchaczko, bardzo ogromnie dziękujemy, wdzięczność za
Twoją uwagę, za Twój.
Czas i energię, bo one są bezsenne.
I życzymy Ci bycia blisko siebie, cokolwiek to znaczy dla Ciebie.
Zachęcamy do poeksplorowania dla siebie.
Teraz weźmy chyba trzy oddechy.
I nie mamy jeszcze rytuału na zakończenie, więc niech to będzie.
Gdzie już jest najlepszy rytuał na zakończenie?
O, wiem, mam, super.
Weźmy trzy oddechy i ciebie też zapraszamy do tego.
I teraz weź dwie ręce po…
Potrzyj sobie dłonie i zabijemy brawo, ale dla siebie.
W tych miejscach w ciele, dotknij swojego ciała tam, gdzie czujesz i możesz sobie pobić
troszkę brawo.
Dla łydek, dla siebie, dla ciałka, dla główki, dla twarzy, dla piersi, dla serducha.
głowa w głowie mówi już nie musisz tak robić bo mikrofon uderzasz, uderzasz mikrofon.
A moja głowa mówi że jest to co tu Ewa prezentuje jest to techniką taoistycznego masażu
która się nazywa oklepywaniem Ewa też stosuje tak źle płosko oklepujmy się.
Oklepujmy się z miłością ja mam masę tyłka?
Mocne to było 🙂
Słuchaj
Dalej
Uważność, obecność i święte „nie wiem” czyli jak zatroszczyć się na nowo o siebie | Odcinek 9
Gościną kolejnego odcinku podcastu jest Dorota Klepacka – Sulima – terapeutka, specjalizująca się w ustawieniach systemowych (hellingerowskich).
W tym odcinku wracamy do esencji troski o siebie – do momentów, w których zatrzymujemy się, by naprawdę poczuć i zrozumieć, co dzieje się w nas samych.
Gniew, smutek, strach czyli podróż w głąb emocji ku prawdziwej wolności | Odcinek 8
W tym odcinku wracamy do korzeni czucia – do prawdziwego kontaktu z emocjami, ciałem i sobą. Zatrzymujemy się nad subtelnościami, które pomagają odkrywać, kim jesteśmy, gdy słowa milkną. Mówimy o budowaniu zdrowej relacji z emocjami, takimi jak gniew, smutek czy strach.
Czułość, miłość, system nerwowy – czyli jak psy wpływają na nasze życie | Odcinek 7
W tym odcinku dzielę się swoją historią życia z psami – moimi dwoma niezwykłymi towarzyszkami, Etną i Mimi. Opowiadam, jak relacje z nimi pomogły mi odkrywać siebie, zbliżyć się do wewnętrznego dziecka, a także nauczyć się komunikacji, która wykracza poza słowa.
Bliskość, Uważność, Relacyjność – jak psy uczą nas autentyczności | Odcinek 6
W dzisiejszym odcinku podcastu „Blisko Siebie Razem” rozmawiamy o relacyjności – zarówno w kontekście ludzi, jak i zwierząt – oraz o tym, jak budowanie autentycznego kontaktu z samym sobą wpływa na nasze relacje z innymi. Gościnią jest Marita Mach, psycholożka i psychoterapeutka somatyczna.
Zazdrość, strach i złość – czyli jak oswoić trudne emocje | Odcinek 5
W dzisiejszym odcinku podcastu „Blisko Siebie Razem” rozmowa o trudnych emocjach, takich jak zazdrość i strach, oraz o tym, jak ważne jest umiejętne stawianie granic w relacjach. Joanna Rybacka dzieli się praktykami, które pomagają świadomie przeżywać te emocje, zamiast je tłumić, oraz wskazówkami, jak tworzyć zdrowe, autentyczne relacje.
Woda, uzdrawianie, równowaga – jak aquaterapia pomaga wrócić do siebie | Odcinek 4
W tym odcinku podcastu Blisko Siebie Razem zapraszam Was do zanurzenia się w fascynujący świat aquaterapii, czyli terapii w wodzie. Opowiadam o osobistym doświadczeniu uczestnictwa w takiej sesji, która otworzyła przede mną zupełnie nowe perspektywy.
Woda, bliskość i ukojenie czyli jak aquaterapia łączy nas ze sobą | Odcinek 3
W dzisiejszym odcinku podcastu „Blisko Siebie Razem” zapraszam Cię do odkrycia niezwykłej mocy wody, która może stać się naszym sprzymierzeńcem w procesie uzdrawiania i odnajdywania wewnętrznej równowagi. Wspólnie zgłębimy temat aquaterapii oraz jej znaczenia w budowaniu zdrowych relacji z ciałem i emocjami.
Maski, akceptacja, autentyczność – czyli odkrycia w podróży do siebie | Odcinek 1
Czy zdarzyło Ci się kiedyś zastanawiać, czy inni odczuwają to, co Ty?
Czy czujesz się samotnie w swoim cierpieniu?
Jak często zakładasz maski i udajesz kogoś innego lub tłumisz swoje emocje i nie pokazujesz tego co prawdziwie przeżywasz? Czy w ogóle masz do tego dostęp?