fbpx

W dzisiejszym odcinku podcastu „Blisko Siebie Razem” zapraszam Cię do odkrycia niezwykłej mocy wody, która może stać się naszym sprzymierzeńcem w procesie uzdrawiania i odnajdywania wewnętrznej równowagi.

Wspólnie zgłębimy temat aquaterapii oraz jej znaczenia w budowaniu zdrowych relacji z ciałem i emocjami. Będziemy badać, w jaki sposób aquaterapia wpływa na naszą świadomość ciała oraz emocji, ucząc nas akceptacji siebie i wzmacniając więź z naszą intuicją. Przygotuj się na inspirującą podróż, która pomoże Ci w pełni wykorzystać potencjał wody jako narzędzia.

ATENA SZCZYGŁOWSKA – KOBIETA WODA

Magister fizjoterapii, która prowadzi sesje pracy z ciałem. Atena zaprasza na sesje Aquaterapii, indywidualne spotkania uzdrawiające w wodzie 32st w Przestrzeni Serca, przy asyscie dwójki terapeutów.

Kolejne terminy sesji to 16-17.11 oraz 14-15.12, zapisy ruszają 3.11.

Więcej info pod linkiem: https://www.facebook.com/atena.szczyglowska

📌 O czym usłyszysz?

00:00 – Wstęp
02:15 – Co skłoniło mnie o poszukania akceptacji i zrozumienia samego siebie
10:00 – Jak autentyczność wpływa na nasze relacje?
15:45 – Praktyczne wskazówki, jak nauczyć się zarządzać swoimi emocjami.
20:00 – Zaproszenie do refleksji nad swoimi uczuciami i ich wpływem na codzienne życie.
23:00 – Jak woda może być narzędziem w pracy nad emocjami?
26:30 – Praktyczne techniki wykorzystania wody w codziennym życiu.
35:00 – Refleksja nad osobistym podejściem do aquaterapii.
40:00 – Woda jako metafora emocji.
45:00 – Wyzwania związane z akceptacją siebie przez wodę.
50:00 – Inspiracje do działania: Woda w życiu codziennym.

Transkrypt Odcinka "Woda, bliskość i ukojenie czyli jak aquaterapia łączy nas ze sobą"

Hej, wróciłam po kilku minutach pieszczochów ze spanielkami. Trafia w wodzie.

No, powiem ci coś niesamowitego. Czuję, że teraz schodzą do mnie… Echa tego.

To przede wszystkim było jakieś takie…

Bardzo głębokie połączenie z ciałem, z taką pierwotną siłą życiową.

 i takie pozwolenie w pełni, żeby to ciało właśnie mówiło, żeby to ciało pokazywało ruchem, impulsem, wszystkim, co tam się pojawiało i zadziewało.

I było takie bardzo, bardzo, bardzo głębokie miejsce.

A tak wstępnie, wstępem, wiesz, logistycznie, taka sesja wygląda tak, przynajmniej tak, w której ja wzięłam udział, że był basen, był ciepły basen, naprawdę taka przyjemna była ta woda, do której się wchodziło.

Były wokół świece, było przyciemnione światło, taki wręcz półmrok, leciała cicha muzyczka, albo można było ją wyłączyć, ona w którymś momencie się wyłączyła, Została wyłączona, tego nie wiem.

I ten cały basen jest dla ciebie. Także jestem ja, byłam ja.

Była dwójka terapeutów.

Fizjoterapeutów pracujących właśnie w wodzie z powięzią. Ale też bardzo mocno pracujących w przestrzeni serca.

I to było bardzo odczuwalne dla mnie.

Moje ciało mocno wyłapuje te różnice.

I przez to to była taka bezpieczna przestrzeń.

Chociaż we mnie się też pojawiało początkowo taki stres, że mam dwie osoby do wsparcia, do świadkowania, że naprawdę mogę się tak oddać.

I to powodowało we mnie trochę strach.

Jakiś strach się pojawiał i zauważyłam, że to takie moje…

nie wiem, programowaniu układu nerwowego, który odczuwa właśnie wsparcie i jako potencjalny atak wręcz.

I to jest to, nad czym pracujemy na modułach. Jakoś to mi się bardzo mocno gdzieś łączy.

No i ten strach był, ja go, i ten stres, ja go wyraziłam początkowo, dałam mu się poczuć i rozpoczęła się sesja, wiesz, i po prostu kładziesz się w wodzie, jest cieplutko i oni w każdym momencie jest się podtrzymywano, że oni naprawdę o to dbają, żeby w ogóle się nie zachłysnąć, żeby było wygodnie, żeby mogło oddychać.

że nie spadam, czułam się taka dosyć, no taka po prostu totalnie held, nie?

Jeszcze miałam nad nogami takie, w sensie nad kolanami, jakieś tam takie dmuchawki, nie? 

Jakby co mnie podtrzymywały do góry i wyporność moją robiło jeszcze bardziej, więc naprawdę można było się tak puścić.

Trochę jak w takiej mega słonej wodzie.

I powiem Ci, że początkowo była taka cisza wewnętrzna w głowie.

Także jakbym się znajdowała w jakimś takim w ogóle miejscu poza słowami. Jednocześnie też ciało zaczynało mi dawać znać.

Najpierw odczuwałam jakieś takie drętwienie, tak jakbym właśnie nie miała za bardzo dostępu w ogóle do ciała, nie wiedziała co tam się dzieje.

Później przyszedł ból.

Bardzo tak mocno, wiesz, czułam takie napięcie na karku, mimo że byłam podtrzymywana właśnie tam, w tym miejscu, ale bardzo trudno mi było puścić to miejsce zupełnie.

A to też, wiesz, na karku mi się zawsze wszystko zbiera, więc no to ewidentnie tutaj pierwsze się pokazało.

I co ciekawe, Później już na rozmowie po tej sesji dowiedziałam się, że właśnie kark, szyja jest połączona z biednicą, że to są często traumy w tej okolicy.

Był to jakiś klucz też.

Oni w ogóle, ci terapeuci tak wyłapywali bardzo te miejsca, wiesz.

Właśnie co jakiś czas gdzieś na przykład delikatnie trzęsą ciałem, poruszają, delikatnie przytrzymują jakby powięź, albo nawet głębiej wchodzą.

Tak jak na masażu, nie? Tylko, że wiesz, pod wodą.

No i to jest raczej taki punktowy dotyk.

No i oni właśnie, jeden mi podtrzymywał, a drugi na przykład gdzieś tam na brzuchu przy jajnikach dotykał, dotykała, bo to była para, kobieta i mężczyzna. 

No oni w ogóle mają ciała zbudowane jak do tego, wiesz, bo tak się dobrze do nich przytulić.

i myślałam, że mi będzie tak trudno, ale jakieś te wszystkie blokady, które miałam w głowie i wewnętrznie, pewnie w ciele, one się tak szybko rozpuszczały, że naprawdę korzystałam z tego wsparcia.

No i ciało całe po prostu zaczynało, wiesz, tak puszczać, że przechodziły przeze mnie takie impulsy wręcz.

Też często wydawałam dźwięki, dużo dźwięków, przez nawet prawdopodobnie krzyk i szloch.

 Szloch pamiętam, ale krzyku nie pamiętam za bardzo, bo też go nie słyszałam jakoś tak, bo uszy miałam w wodzie, a buzię na dworze, poza.

No i to było takie całkiem ciekawe, że to ciało bardzo głęboko weszło.

Słyszałam też, że często coś na poziomie mentalu się zatrzymuje, ten proces, że jest tego dużo. 

Ja czuję, że jestem w takim miejscu, wiesz, poprzez nasz taniec, poprzez Teraz kondalini, praktyki i całą praktykę codzienną łączenia się ze sobą.

Jeszcze dzień wcześniej byłam na takim ultra fizjoterapeutycznym masażu, torturach takich lekkich, więc dużo tam bólu też było i się uwolniło pewnie.

No więc u mnie to było proste, łatwo mi to było tam wejść, wiesz? I łatwo mi tam było być w tej niesamowitej przestrzeni.

W którymś momencie, jak to ciało się zaczyna uwalniać, zaczęły przychodzić wglądy, jakieś tak rozumienie, co to jest.

I bardziej takie poczucie.

Więc jakoś gdzieś zaczynałam tak sobie, moja głowa tak nazywała, co to jest tylko, ale… To nie było żadnej rozkminy, nie?

To po prostu, wiesz, było poczucie winy najpierw, później jakaś taka ogromna strata, smutek, odpowiedzialność w ogóle, obcowanie ze śmiercią.

Ale tak w takim sensie, wiesz, że jakby bycia zmuszoną być koło trupa. Dłużej niż bym tego chciała.

No, więc takie bardzo głębokie to było.

I dla mnie to było takie poczucie, w ogóle też słyszałam, że często na takich sesjach ludzie się łączą z łonem mamy.

Wracają też pamięcią komórkową do tego miejsca bycia w wodach podowych.

Nie wiem, może to było to, ale też na poziomie takiej świadomości głębokiej czułam, że jestem świadomością, która jeszcze nie zeszła na ziemię, że jestem przed i jestem w tym.

nie wiem, wyborze, którego jakoś nie za bardzo nigdy czułam całe życie, że miałam na to jakiś wpływ, ale jakbym miała wybór, to bym pewnie nie wybrała tu schodzić na ziemię.

I właśnie ta głęboka część została bardzo mocno dotknięta i poruszona.

I jakieś takie poczucie odpowiedzialności w ogóle za czyjąś śmierć.

I też taka ogromna potrzeba mi się pokazała, którą znałam w całym życiu. Tego, że no dobra, nie miałam jakoś za bardzo na to wpływu.

To co teraz miałam, odznałam. Taka jest sytuacja, to ja przeżyłam.

I jakieś takie poczucie, że to nie ja powinnam była przeżyć. Wiesz, że to ja miałam być tą martwą.

A może i chciałam, nie wiem.

Ale to poczucie, że no dobra, no to skoro już ja przeżyłam, no i żyję i nic z tym nie zrobimy, to przynajmniej niech to życie będzie warte tego.

Niech ono będzie, wiesz, wyjątkowe, warte.

To ja wszystko zrobię, udowodnię, że takie będzie, nie?

No i bardzo to łączy właśnie z takim, z tym, że po prostu samo bycie i samo obecność jest niewystarczająca.

że życie w byciu jest niewystarczające, że trzeba działać, że trzeba coś zrobić. 

Taka ogromna chęć, poczucie tego, że mam tyle do zaoferowania światu i nic nie daję, że jakby to jest niewykorzystany potencjał.

I że nie można tego życia zmarnować.

No dobra, sukcesem to przynajmniej go nie zmarnuję.

Jakieś takie postrzeganie, że po prostu samym byciem i obecnością, tutaj życiem, dokładnie tak jak jest i może nigdy nie wychodząc do świata w jakiś tam sposób większy, szerszy, albo nie będąc tą osobą, która zmieni bieg ludzkości, taki ordinary, jest niewystarczający.

No i to powodowało ogromne ciśnienie we mnie przez wiele lat. Widzę to teraz z tej perspektywy, wiesz.

Okazuje mi się coraz więcej przykładów, kiedy właśnie podejmowałam, wiesz, życie z tego miejsca.

Ja się zmęczyłam tą presją, nie? Zmęczyłam się tym.

No i czuję, że to jest to właśnie, co się tak, no, teraz ciała uwalnia. Widzisz, od razu mi zatkało nos, jak mówię.

Jedna ma nadzieję, że to się nagrywa, bo ja tak sobie gadam, a trzymam daleko mikrofon.

No, więc tak wyglądała taka sesja i ja przez całą sesję tylko byłam w tej przestrzeni, nie użyłam żadnych słów na zewnątrz, mój mózg absolutnie był wyłączony, to było takie pełne, w pełni moje doświadczenie i czułam się bardzo wspierana i byłam tam wspierana przez te tych dwóch terapeutów, świadków.

Piękne to było, piękne.

Trochę tak dopiero widzę, że jestem raz, dwa, no drugi dzień po 48 godzin i tak czuję, że się regeneruję, ale też tak ląduję powoli i zaczynam gdzieś dostrzegać może takie minimalne różnice.

Przede wszystkim czuję, że moje ciało jest bardzo miękkie.

To jest taka duża różnica, powiem Ci, jest takie poczucie w ciele, jakbym się była pod kocykiem i jest mi wygodniej.

To jest miłe.

No nie wiem czy to jest efekt konkretnie tej sesji, czy to jest efekt też jakby całego procesu, czy w ogóle cały proces był przed tą sesją, albo ona się akurat była, wydarzyła w momencie, w którym była najbardziej potrzebna.

Jakby wszystko jest połączone i pewnie z każdej strony można na to patrzeć, no ale dzień przed tą sesją ogromnie cierpiałam.

I wręcz wypowiedziałam głośno, że wolałabym umrzeć, tylko boję się co się stanie z moimi psami.

Zdecydowanie na ten moment czuję więcej spokoju.

Ale też takiego miejsca, że to jest takie świeże.

Nie wiem, czy niezbyt szybko nazywam to, co jeszcze jest nienazwane. To, co jeszcze jest w procesie integrowania.

To tak, widzisz, nagrywam tak na żywo. I katar mi się robi.

No, więc tak.

No i po sesji tam kilka się widmus może pogadać. Mi się trochę mało chciało gadać.

Wypowiedziałam od razu głośno to, co przeżyłam. Jakby takie, wiesz, podpunkty mniej więcej.

Myślałam, że to jest ważne, żeby to usłyszeć też.

żebym chyba ja to usłyszała, a nie później wchodziła w jakieś domysły. I to czuję, że mi tak pomogło, gruntowiło to doświadczenie.

No, ale efekty to tak jeszcze myślę, że… Jeszcze, jeszcze, nie?

Voilà!

Chyba się teraz rozluźniłam.

Więc tak, to by było na tyle jeśli chodzi o sesję terapeutyczną w wodzie. Dwa dni później.

Słuchaj

Dalej

Zazdrość, strach i złość – czyli jak oswoić trudne emocje | Odcinek 5

W dzisiejszym odcinku podcastu „Blisko Siebie Razem” rozmowa o trudnych emocjach, takich jak zazdrość i strach, oraz o tym, jak ważne jest umiejętne stawianie granic w relacjach. Joanna Rybacka dzieli się praktykami, które pomagają świadomie przeżywać te emocje, zamiast je tłumić, oraz wskazówkami, jak tworzyć zdrowe, autentyczne relacje.

czytaj dalej

Podoba Ci się podcast który tworzymy? Zostaw swój email i imię – damy Ci znać o następnych odcinkach